UWAGA! Ten wpis ma już 18 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.
W tym wpisie chciałbym zachęcić Was do refleksji. Przypomnijcie
sobie, ile nasz akcja przeciw
GG zrobiła złego.
Co ja piszę? Jak to złego? Tak, to prawda. Coraz częściej mam
takie wrażenie, gdy czytam wszelkie komentarze na temat akcji. A
to, że propagandowa, to znowu, że bezsensowna. Ileż można?
Najbardziej jednak porusza mnie to, że akcję komentują często
osoby o dużym przebiciu opiniotwórczym, pozostające jednak biernymi
w kwesti Gadu-Gadu. Dodatkowo – rzadko prezentują poważne
argumenty, mimoe tego jednak nie przeszkadza to czytelnikom ich
blogów/serwisów na zmianę zdania – niczym chorągiewki.
Mam tu głównie na myśli takich „proroków”, jak choćby Koniczynek
i Riddle. Swoje opinie wyrażają na własnych blogach (linku do bloga
tego drugiego pozwolę sobie nie podać, ponieważ jego autor jest
mocno uczulony na rosnący page rank), a także w serwisach, z
którymi są związani: wykop.pl, jogger.pl, konnekt.info. To właśnie
dzięki ich bzdurnym argumentom pojawiają się coraz częściej
takie
wpisy. A oto próbka tych argumentów:
Jak widać, inwektywy pod moim adresem, ale – jak zwykle -brak
argumentów. Jak widać, argumenty ze strony akcji i petycji
przemówiły do rzecznika i prezesa Gadu-Gadu sp. z.o.o., skoro
postanowili nas zaprosić na spotkanie.
Tym razem dowiadujemy się, że akcja jest beznadziejnie głupia.
Tym razem też nie doszukamy się argumentów. Dodatkowo pojawia się
zarzut, jakoby akcja była prowadzona dla page rank. Cóż – gratuluję
podejścia i polecam leczenie ze zboczenia zawodowego.
I kto tu narzeka? Gdybyśmy narzekali, akcja nie powstałaby.
Jednak autor postu sam woli narzekać na akcję, zamiast podać, co
konkretnie ma przeciwko. Zresztą – „trzeba stworzyć coś
alternatywnego”? To tak, jakby zarzucać akcji BrowseHappy, że nie
promuje Linuksa.
Cóż, rozmowa trwała dwie godziny i gdyby to było zwykłe,
dziecięce „wrzucanie” na GG, to rzecznik pewnie przeszedłby do
następnego listu. A jednak – zatrzymał się na petycji i do mnie
zadzwonił, zapraszając na spotkanie.
Chciałbym przy okazji podziękować wszystkim popierającym akcję.
Mam świadomość tego, że nie zawsze odpisuję na deklaracje poparcia,
jednak wiedzcie, że trzymam wszystkie maile i cieszę się z każdego
z nich. Nie ulegajcie presji czyjegoś zdania – miejcie swoje, bez
względu na opinie innych. Akcja zrobiłą dużo dobrego i przekonała
wiele osób do Jabbera, a także – rozumiejąc drugą stronę – pomogła
w rozwoju sieci Gadu-Gadu. Byliśmy pierwszymi ludźmi zaproszonymi
do siedziby Gadu-Gadu w związku z kontrowersjami na temat w/w sieci
i komunikatora. Mamy nadzieję, iż akcja nadal będzie trwać, jednak
w lepszej atmosferze – takiej, w której więcej niż 10% głosów mówi,
iż przynosi pożytek, zamiast bezpodstawnie zarzucać, iż lepiej
byłoby, gdyby w ogóle nie powstała.
Zapraszam do dyskusji w komentarzach. Nie usuwam ich, ponieważ
nie lubię komunistycznych metod polemiki.