Po raz kolejny oniemiałem, czytając jeden z newsów na Onecie. Po
ostatnim incydencie z bezakcyzowym alkoholem na pokładzie
niemieckiego statku spacerowego wymyślono zręczny
scenariusz odwrócenia kota ogonem
Dla tych, którzy nie orientują się w opisywanej przeze mnie
sprawie, wklejam przebieg wydarzeń:
„Do incydentu doszło we wtorek, gdy statek „Adler Dania”
wpłynął na polskie wody terytorialne nieopodal Świnoujścia.
Znajdujący się na statku nieumundurowani polscy celnicy uznali, że
sprzedawane na pokładzie alkohol i papierosy nie mają polskich
znaków akcyzy i zapowiedzieli przeprowadzenie kontroli. Kapitan nie
zgodził się na to, zawrócił statek i powrócił do portu w niemieckim
Heringsdorf. Usiłując zatrzymać statek polska Straż Graniczna
oddała – jak twierdzi – dwa świetlne strzały ostrzegawcze.”
Wina – wydawałoby się – leży jednoznacznie po stronie Niemiec.
Sprzedawali alkohol bez polskich banderol, więc celnicy zareagowali
prawidłowo. Kapitan statku po prostu olał polskie służby celne
mimo, iż nie miał do tego prawa. I – jak się okazuje – miał rację!
Brzmi wręcz paranoicznie, ale dzisiaj, parę dni po zdarzeniu, cała
wina zrzucana jest na Polaków.
Jak to możliwe? Otóż dyplomaci niemieccy wymyślili sprytny
scenariusz: trzeba przesunąć w tło fakt niestosowania się
niemieckiego kapitana do poleceń polskich celników, a wymyślić coś
względnie skandalicznego. I tak właśnie zrobili – podali w prasie
informację, iż celnicy strzelali z… broni palnej!
Pewnie wielu z Was pomyśli, że to mało znaczący incydent. Jednak
wobec dwóch wersji – polskiej i niemieckiej – komu uwierzy Europa?
Polaczkom – oszołomom, którzy w większości krajów UE myją talerze w
barach, czy europejskiej potędze gospodarczej? Do sprawy zaczyna
też wciskać ryja Erika Steinbach, co zbyt dobrze nie wróży. I tak
oto próba zatrzymania niebanderolowanego alkoholu obróci się
przeciw Polsce jako konflikt dyplomatyczny, chociaż w tej akurat
sprawie racja leży w 100% po naszej stronie.
Zapraszam do dyskusji w komentarzach.
To wszystko przez alkohol :>