Blip

UWAGA! Ten wpis ma już 17 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Długo się opierałem, ale dzisiaj założyłem – chodzi o tytułowego Blipa.

Opierałem się, ponieważ uważałem (i nadal częściowo uważam), że to pozerskie. Dlaczego? Bo jaki jest sens w pisaniu na komputerze tego, co się robi? Rozumiem, gdy się jest na rozjeździe albo poza domem, to po to, aby innych poinformować o tym, gdzie się obecnie jest (może akurat czytający wybiera się w to samo miejsce?).

Adres mojego blipa to:

http://beta.blip.pl/dandys/blog
Oprócz tego, w panelu po prawej stronie widnieje sekcja „BLIP”, w której pojawiają się trzy ostatnie wpisy dokonane przeze mnie. Dzięki temu bez śledzenia czy subskrybowania mojego blipa każdy może się dowiedzieć, gdzie jestem (jeżeli oczywiście nie ma mnie w domu – blipa aktualizuję tylko, gdy jestem poza domem).

Za napisanie tej sekcji dziękuję serdecznie szlomo. Kawał dobrej roboty (tylko dlaczego blip nie oferuje domyślnie czegoś takiego?)! Przy okazji pozwolę sobie na reklamę jego serwisu (skryptu?) służącego do ściągania plików z YouTube, Wrzuta.pl, Metacafe.com, Onet.pl, Interia.pl, Gazeta.pl, Streemo.pl i wielu, wielu innych.

Link do strony: http://www.mm5.pl

Darmowe zakwaterowanie!

UWAGA! Ten wpis ma już 17 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Gdy przeglądam nagłówki RSS IAR-u, to jednoznacznie nasuwa mi się pewien pomysł. Otóż proponuję zorganizować pielgrzymkę do pałacu prezydenckiego. Najchętniej widziałbym w niej osoby, które chronicznie narzekają na swoje zarobki albo nie chce im się robić. Mile widziani także Ci, którzy chcieliby pracować w Polsce i zarabiać europejskie stawki.

To musi wypalić! Obsiądziemy podłogę w pałacu prezydenckim – takich warunków nikt z Was nie ma w domu. Będzie nas na tyle dużo, żeby się nie nudzić.

Oczywiście na wszelki wypadek weźmiemy coś do jedzenia i zapas kosmetyków na parę dni. Ale gdy nam się spodoba, to oczywiście nie ma problemu, bo poprosimy innych o dostarczenie nam niezbędnych środków kurierem.

Mam w uwadze, że mogą nam odmówić ich dostarczenia (to będzie jedyne utrudnienie tego darmowego zakwaterowania). Jednak wtedy zadzwonimy po wsparcie po innych ludzi, którzy byliby chętni na takie wakacje. O, przepraszam – źle się wyraziłem – nawet dzwonić nie musimy, bo będzie nas obsługiwać na zewnątrz telewizja. Zrobią dla nas wszystko – wystarczy, że im powiemy parę zdań bełkotu o zagrożeniu demokracji w Polsce.

Na pewno z biegiem czasu przybędzie chętnych na te darmowe wakacje, dlatego w planie wycieczki przewidujemy zaproszenia dla naszych znajomych, którym również nie chce się robić lub przyzwyczaili się do socjalizmu z czasów PRL-u (może zamiast górników zaprosimy stoczniowców?).

Wycieczka zakończy się rozmową z prezydentem RP, jednak aby nie palić za sobą mostów oraz umożliwić sobie powtórkę z tych wakacji na przyszłość, nie osiągniemy zgody. Należy przy tym obowiązkowo unikać kompromisu! Gdyby – nie daj Boże – został osiągnięty, musielibyśmy wrócić do pracy, a to już byłaby przesada! Dlatego najlepiej stawiać warunki nie do wypełnienia. W końcu kiedyś muszą się ugiąć.

(a jeśli się nie ugną?)

Czym LPR zaszkodził Polsce?

UWAGA! Ten wpis ma już 17 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Ataki na LPR powracają średnio co dwa dni, ale czytając kolejne doniesienie naszło mnie na refleksję: co takiego złego dla Polski zrobiło LPR?.

Dla mnie jest to partia ze ściśle sprecyzowanymi, radykalnymi poglądami, która chce głębokich zmian, często fundamentalnych. I to wcale nie w złym kierunku – propagują patriotyzm, dążą do poszanowania tradycyjnych wartości przez prawo, itd.

Są równocześnie – jak nakazuje mówić poprawność polityczna – „nietolerancyjni”, otóż cechuje ich brak tolerancji dla tzw. dzisiaj „wolności” (kiedyś mówiło się na to zboczenia, morderstwa, itp.). I chyba właśnie dlatego zbiera na siebie armaty lewackich mediów.

Byłbym wdzięczny, gdyby ktoś odpowiedział mi na tytułowe pytanie: czym LPR zaszkodził Polsce? Co ta partia zrobiła złego, że jest szkalowana, przy jednoczesnym przyklasku dla hybrydy Kwaśniewskiego (chama i komunisty), oraz poparciu dla SLD, które jeszcze parę lat temu rozkradało Polskę, jeszcze wcześniej tworząc reżimowe państwo, a dzisiaj każdą próbę rozliczenia tych działań nazywa „zagrożeniem dla demokracji”?

Czy to ja już coś źle widzę, czy rzeczywiście komunistyczni piewcy ZSRR próbują mi wmówić, że dzisiaj bronią demokracji?!

Zapraszam do dyskusji w komentarzach.

TVN w obrazach

UWAGA! Ten wpis ma już 17 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Tak, tak, już się rozpętało larum, że to fake, mało znacząca zmiana i że to na nic nie wpływa. Ale moim zdaniem to obnaża ten cały TVN-owski profesjonalizm.

Swoją drogą ciekawa riposta dla tych, którzy nagrywają całodobowo RM i się doszukują potknięć albo manipulacji.

Mercedes W123 vs Daewoo Tico

UWAGA! Ten wpis ma już 18 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Dzisiaj – z braku zajęć i nadmiaru wolnego czasu – postanowiliśmy z kumplem porównać nasze samochody. Mój to Mercedes W123 (tzw. Beczka), jego – Daewoo Tico. Porobiliśmy trochę zdjęć, trochę się pośmialiśmy. A więc wyniki walki czas przedstawić!

1. Długość

Na początku ustawiliśmy samochody równo tylnymi zderzakami.


Po oględzinach przedniej części aut, efekt był porażający. Miejsce kierowcy było na poziomie mojej tylnej kanapy, zaś Tico kończyło się wraz z moimi przednimi drzwiami. 🙂



No cóż, głupi to test, ale czego się z nudów nie robi. ;] Czas na kolejny punkt porównania:

2. Wygląd zewnętrzny

Nic tak nie odda wyglądu samochodu jak zdjęcia. Oto i one:


Myślę, że jednak film ukazałby te samochody lepiej. Zaopatrzyłem się oczywiście w takowy:

Wynik to już subiektywna ocena każdego oglądającego – jedni lubią oldsmobile, drudzy świeże kompakty. 😉

3. Silnik

No dobra, ten punkt jest retoryczny. 3000 cm3 diesel vs 900 cm3 benzyna.




4. Wnętrze i ładowność

Jak wyżej.


Co do ładowności, to warto obejrzeć ten film:

5. Przyspieszenie i prędkość

W Beczce – niestety – nie jest dobrze ani z przyspieszeniem…

… ani z prędkością!

Podsumowanie

Podsumowania nie będzie, bo jest ono tak bezpodstawne w tym przypadku, jak bezpodstawnym był cały ten „test”. Jednak dobrą godzinę mieliśmy co robić, a to się liczy! 🙂

Gdyby kogoś interesowała zwrotność, to polecam obejrzeć filmy z jazd po łuku. ;D

Keep out of girls’ blogs on Jogger

UWAGA! Ten wpis ma już 18 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Od czasu założenia własnego jogga obserwuję dyskusje w komentarzach na blogach żeńskiej części joggerowego społeczeństwa. I główny wniosek, jaki mi się nasuwa, to fakt, że poglądy ww. są czymś w rodzaju fortec niemożliwych do sforsowania. Dlaczego?

Wyobraźmy sobie taką oto sytuację. Dziewczyna x.jogger.pl dodaje wpis, w którym opisuje swój pogląd na daną sytuację. Jako, iż nie jest on oportunistyczny i raczej nie przechodzi walidacji z poglądami większości osób z Joggera, to spotyka się najczęściej brakiem jakiejkolwiek krytyki poprzez przemilczenie tematu. Komentarze zostawia tylko garstka napaleńców, którzy kiedyś tam zobaczyli zdjęcie właścicielki x.jogger.pl i teraz przy każdym wpisie tworzą w komentarzach offtopic z obowiązkowym „;-)” w jego treści.

Jednak najciekawiej jest, gdy dziewczyna (załóżmy, że y.jogger.pl) wygłosi jakiś populistyczny lub zgodny z ogółem pogląd. Wtedy przyklaskujących jest już cała masa, a do dyskusji dołączają się joggerowe koleżanki y.jogger.pl. Komentarzy jest masa – najczęściej ich liczba rozpoczyna się od 50. Wśród nich jest oczywiście kilka zdań napaleńców skrajnych (tych samych, co w przypadku x.jogger.pl), jednak pobudzone zostaje głównie koło wzajemnej adoracji autorki wpisu. Zaczynają się poparcia, gratulacje, przyklaśnięcia (oczywiście nie zapominamy o „;-)” w treści komentarzy męskiej części).

Ta nieustająca sielanka zostaje przerwana jednak przez kogoś nieświadomego niepisanej zasady, że „dziewczęcych wpisów na joggerze się nie komentuje negatywnie”. W ciągu kilku minut zaczyna się burza. Burza wyzwisk, kpiny i ogólnego offtopicu. Dzieje się tak dlatego, że w naszych joggerowcach (myślę o osobnikach płci męskiej) odzywają się momentalnie dzielni rycerze, którzy mają okazję obronić swoim komentarzem właścicielkę y.jogger.pl naiwnie myśląc, że zyskają dzięki temu w jej oczach (chodzą potem szczęśliwi cały dzień będąc zadowolonymi z tego, jak to udało im się wejść dziewczynie w dupę, używając oczywiście wazeliny). I tak oto śmiałek, który miał swoje poglądy i chciał podyskutować, zostaje wyzwany od idiotów, „niedojrzałków” i oczywiście przypinana jest mu etykietka „wypranego mózgu”. Jest to później argument w dyskusji, że osoba ta ma poglądy skrajne i można go wyśmiać, bo przecież bez względu na to, co by nie napisał, to i tak nie wnosi nic do dyskusji.

Cały czas jednak zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje. Czyżby komentarz na joggerze był dla ww. osobników jedyną okazją do zaimponowania dziewczynie w ich życiu? Być może, ale skoro tak, to dlaczego nie przeniosą swoich emocji poza firewalla?

Parę ciekawostek związanych ze sprawą Mirosława G.

UWAGA! Ten wpis ma już 18 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Otóż przedstawiam, co następuje:

  • Ziobro winny spadku liczby przeszczepów w Polsce,
  • Religa nie lekarz, bo popiera tego wyżej,
  • większość społeczeństwa popiera łapówkarstwo (vel Mirosława G.),
  • każda krytyka oraz wytknięcie przywary transplantologowi jest zbrodnią – zawsze można przecież podeprzeć tą tezę spadkiem liczby przeszczepów,
  • skandalicznym jest niedawne przerwanie zabiegu aborcji przez CBA, ponieważ jest to narzucenie lekarzowi woli służb specjalnych,
  • z każdego kryptonimu akcji należy potulnie wytłumaczyć się przestępcy, w którego jest ona skierowana, wiadomo przecież, że jest on najważniejszą i strategiczną sprawą w działaniu,
  • nie ma różnicy między „zwolnieniem za kaucją” a „uwolnieniem” (vide: Gazeta Wyborcza), w związku z tym Ziobro powinien przeprosić za oszczercze i – co najważniejsze – nieprawdziwe zarzuty.
  • To, co wyżej zostało albo zasłuchane/wyczytane przeze mnie w mediach, albo wywnioskowane na ich podstawie.