Tak – jutro szesnasty finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Już rok temu radowałem się z niezwykle charytatywnego jej charakteru. Chciałbym więc życzyć organizatorom jeszcze większych sukcesów finansowych. Przypomnijmy, że owi wolontariusze, których mogliśmy zobaczyć w telewizorze, zarabiali w roku 2006 około 4100 zł miesięcznie (przy optymistycznym założeniu, że dzielą się po równo środkami na wynagrodzenia ze sprawozdania finansowego).
Dlatego jeszcze raz chciałbym życzyć powodzenia w zbiórce, w końcu im więcej zbierzemy, tym więcej zarobicie!
W tamtym roku brałem udział w WOŚP jako wolontariusz. W tym roku niestety nie mogę, czego bardzo żałuję… spróbujemy za rok ;]
Co za bzdura… Dzieki tej akcji Polska z ostatnich miejsc w wyposazeniu szpitali wszkoczyla do czolowki. Najpierw sam zrob tyle dobrego co Ci ludzie a potem sie wypowiadaj…
Ahh nie doczytałem kontekstu. A powiedz mi może ile z tego co sobie uczciwie zapracowałeś na emeryturę idzie na całą armię urzędników? Jasnym jest, że nikt nie spędzi setek godzin na przygotowanie największej akcji charytatywnej w Polsce za darmo. Tak samo w fundacjach ludzie też nie pracują za darmo, a mimo tego wielu osobom one pomogły. Ja nie widzę nic złego w tym, że ludziom płaci się za pracę.
Wolontariusze, jak sama nazwa wskazuje robią to zupełnie za darmo. A ludzie, o których piszesz są zatrudnieni w fundacji. Myślę że to normalne, że za pracę, którą wykonują przez cały rok, a nie tylko podczas finału, otrzymują wynagrodzenie. I wcale nie uszczupla to kwoty, która idzie na działalność charytatywną, ponieważ właśnie te osoby dbają o jak najsprawniejsze przeprowadzenie zbiórki i jak najlepsze rozdysponowanie zebranych pieniędzy. Gdyby nie byli zatrudnieni w fundacji i robili to „po godzinach” na pewno wysokość zebranej kwoty była by wiele mniejsza każdego roku.
Dlatego Dandysio co roku wychodzi na zgreda 🙂