Efekty cieplarniany

UWAGA! Ten wpis ma już 16 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Polecam!

W ramach „solidarności z planetą” ponosimy już w Polsce
 ogromne europejskie opłaty za emisję dwutlenku węgla. Powoduje to groźbę 
bankructwa przemysłu cementowego i producentów niektórych materiałów
 budowlanych, a także podwyżki dla konsumentów. Czy w tej spirali cen jest 
racjonalne jądro naukowe?
        Niewiele wiemy na temat bardzo złożonych mechanizmów i współzależności
 tysięcy parametrów wpływających na zmiany klimatu. Modele wykorzystywane do
 prognozowania zmian klimatycznych są zbyt proste i opierają się na danych 
pomiarowych uzyskanych w większości tylko dla wybranych rejonów, a nie dla 
całego globu. Badania prowadzi się np. tam... gdzie można uzyskać pieniądze 
na stacje pomiarowe. Nie chodzi o „niedostateczną moc obliczeniową” 
największych i najnowocześniejszych komputerów, ale raczej o to, że rozwiązania 
złożonych zależności matematycznych są niestabilne, oscylujące nawet przy 
minimalnych zmianach danych wejściowych.
        Nie wszyscy publicyście i dziennikarze zauważają, że na podstawie tych 
samych (lub podobnych) danych pomiarowych uczeni autorzy wyciągają diametralnie
 różne wnioski. Można więc przeczytać prognozy gwałtownego ocieplania się 
ziemskiego klimatu, jak również opracowania dowodzące, że w najbliższej przyszłości 
czeka nas kolejna „epoka lodowa”.
        Doświadczenie jednak wykazuje, że klimat planety jest – w skali setek milionów
 lat – samoregulujący się. Warto przyjrzeć się krytycznie geofizycznym założeniom tej
 polityki, bo idzie o co najmniej setki, a nawet tysiące miliardów dolarów rocznie.

Para wodna – podstawowy gaz cieplarniany

        Woda (H2O) występuje w atmosferze w postaci igiełek lodu, kropelek (chmury)
 i postaci gazowej – niewidocznej. Para z czajnika to kropelki, a halo wokół Księżyca
 to igiełki. Odpowiadają one razem za 95 do 99 proc. efektu cieplarnianego. Cały 
zawarty w atmosferze CO2 odpowiedzialny jest za 1 do 5 proc. tego efektu. Pozostałe 
gazy mają jeszcze mniejszy udział. Pomiary izotopowe wskazują, że jedynie 5 proc. z CO2
 znajdującego się obecnie w atmosferze ziemskiej pochodzi ze spalania paliw kopalnych.
 Zatem przemysłowy CO2 zwiększa naturalny efekt cieplarniany zaledwie o 0,05 do 0,25
 proc. Gdyby para wodna oraz CO2 nie były obecne w atmosferze, temperatura przy 
powierzchni Ziemi wynosiłaby około minus 19 stopni C i znane nam życie nie mogłoby
 w ogóle istnieć.
        W „Protokole z Kioto do ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian
 klimatu” zostały wymienione gazy cieplarniane. Oto one: Co2, CH4, N2O, HFCs, PFCs, SF6. 
Sygnatariusze jakby zapomnieli o istnieniu pary wodnej. Nie uwzględniają również wkładu
 kropelek wody i kryształków lodu. A te trzy stany skupienia wody są decydującym 
czynnikiem tworzącym klimat.
        W ostatnich dziesięcioleciach ilość występujących w atmosferze substancji gazowych, 
takich jak CO2, CH4, N2O, O3 i CFC, systematycznie wzrasta. Zawartość pary wodnej 
zmienia się jednak przy tym w tak szerokich granicach, że nie jest możliwe ilościowe 
określenie występujących w tym przypadku zmian. Para wodna pochłania więcej 
promieniowania podczerwonego niż jakikolwiek inny składnik atmosfery, choć 
zwykle (z niewiedzy!) przyjmuje się, że wpływ pary wodnej jest w przybliżeniu stały. 

Dlaczego klimat się zmienia?

        Najpewniejsze dane dotyczące klimatu pochodzą z historii Ziemi. Możemy porównać 
bieżący ciepły okres, który trwa już kilka tysięcy lat, do poprzedniej epoki lodowej, 
ok 20 tys. lat temu. Skład atmosfery podczas epoki lodowej znamy z ilościowej analizy 
baniek powietrza, które zostały uwięzione, gdy warstwy lodu na Grenlandii i w 
Antarktyce rosły z padającego śniegu. Znany jest zarówno skład chemiczny powietrza, jak i 
temperatura w ostatnich 200 tys. lat.
        Na zmiany klimatu wpływają przyczyny naturalne (np. wpływ erupcji wulkanów i 
wahań emisji Słońca), które się wzajemnie prawie równoważą. Są również przyczyny 
zależne od działalności człowieka. Część emitowanych przez człowieka substancji ogrzewa 
atmosferę, a np. aerozole w troposferze ją ochładzają. Wyjątkiem wśród aerozoli jest udział 
tzw. czarnego węgla (sadza), mającego dodatni wpływ na wzrost temperatury. Bardzo
 istotny jest wpływ metanu na klimat, chociaż ilość tego gazu w atmosferze jest znikoma.
 Jest on bowiem 30-50 razy bardziej aktywny.
        Jednoczesny wpływ metanu i czarnego węgla na klimat jest porównywalny do
 wielkości wpływu CO2. Obserwowana obecnie ilość CO2, jak i metanu w atmosferze
 jest porównywalna do wartości maksymalnych dla tych gazów w ostatnich 160 tys. lat. 
Podkreślamy, że zawartość CO2 w atmosferze była wiele razy w historii dużo większa
 niż teraz. Sytuacja taka miała miejsce m. in. ponad 300 mln lat temu, przed erą karbonu. 
Obecne poziomy nie są więc takie nienaturalnie wysokie, a więc takie, z którymi 
ekosystem nie byłby w stanie sobie poradzić.
        Poza tym przy dostępnej obecnie technologii nie jest możliwe radykalne i tanie
 zmniejszenie poziomu CO2 w atmosferze. Możemy ograniczać jego emisję poprzez 
zwiększanie efektywności energetycznej. Niestety w Polsce w kolejnych strategiach 
długoterminowych rządów (na 20 lat) na ten temat są tylko slogany. Piszący te 
wypracowania urzędnicy nie mają o meritum pojęcia.
        Pamiętajmy jeszcze, że okresy ciepłe i zimne powtarzają się w procesie zmian klimatu
 Ziemi ze sporą regularnością. Obecnie jesteśmy dopiero na początku okresu ciepłego,
 który będzie trwał jeszcze (zapewne z wahaniami) około 40 tys. lat. Nie dysponujemy 
danymi pozwalającymi stwierdzić, jak długo będzie trwał ten proces  i w jakim stopniu 
został on zakłócony przez działalność człowieka. Przedłużenie na kolejne lata, dekady
 i stulecia obecnych trendów w zmianach klimatu może okazać się dalekie od 
rzeczywistych zmian.

Scenariusze

        Przewidywane scenariusze zmian klimatu dla najbliższych 50-100 lat różnią się 
znacznie w zależności od autorów, czasu powstawania prognozy i... źródeł
 finansowania laboratorium.
        Według zwolenników istnienia antropogennego „globalnego ocieplenia”, skutkiem
 zmian klimatu ma być m. in. wzrost poziomu wody w oceanach, co spowodowałoby 
zatopienie niżej położonych części lądów, np. wielu wysp Pacyfiku lub znacznej części 
Bangladeszu.
        Tymczasem przy utrzymaniu się obecnej (z ostatnich dwóch dekad) tendencji 
wzrostu poziomu oceanów, po 100 latach możemy spodziewać się wzrostu poziomu
 o 22 cm z dokładnością do 1 cm. W ciągu ostatnich 20 tys. lat poziom oceanów 
podniósł się jednak prawie o 90 metrów, co daje średnią (przyczyny wyłącznie naturalne)
 45 cm na 100 lat. Jest to dwukrotnie więcej, niż obserwowany obecnie wzrost.
        Zmiany klimatu na Ziemi oczywiście więc następują, ale wpływ na nie działalności
 człowieka jest mało zbadany i zapewne niewielki. Z analiz wynika, że zdolności 
Ziemi do samoregulacji sięgają znacznie większych amplitud wahań parametrów niż
 działalność ludzka. Usiłowanie obniżenia przemysłowej emisji CO2 i innych gazów 
cieplarnianych nie wpłynie zatem na klimat, lecz doprowadzi raczej do światowej 
katastrofy ekonomicznej z powodu wydawania setek miliardów na pseudoekologiczne
 zabezpieczenia. Dlatego też przy obecnym stanie wiedzy i techniki lepiej przystosować
 się do warunków panujących na planecie, a nie próbować dopasowywać planetę do 
niemądrych, a nierzadko zbrodniczych pomysłów klas rządzących.

Źródło: Mirosław Dakowski, “Gazeta Polska” 19/2008.

Dlaczego nie lubię UPR?

UWAGA! Ten wpis ma już 16 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Mam w życiu momenty, w których fascynuję się UPR-em, lecz może nie jaką partią, ale wybranymi poglądami niektórych jej członków. I tak na przykład propagowałem na blogu debatę Korwin-Mikkego z Saryuszem-Wolskim (nt. traktatu lizbońskiego), sympatyzuję z nawoływaniami Popieli o zniesienie np. akcyzy na paliwa, a także docierają do mnie mowy Michalkiewicza nt. forsowanego przez UPR systemu podatków. Jednak gdy myślałem ogólniej, o całym UPR, czy chociaż o możliwości głosowania na nich, to zawsze czułem pewien “niesmak” czy wręcz niechęć. Co ciekawe – nie potrafiłem tego wytłumaczyć żadnym argumentem, było to po prostu tłumaczenie sobie tego odrzucenia krótkim: “bo tak!”.

Dopiero stosunkowo niedawno potrafiłem sprecyzować tę niechęć. I mimo prostoty i logiki poglądów UPR – w niej samej jest wiele sprzeczności czy złożeń.

Pierwsza i zasadnicza kwestia, to całokształt partii. A jest to partia dziwna. Legitymują się liberalizmem gospodarczym i konserwatyzmem światopoglądowym. W rzeczywistości jednak ten liberalizm przenosi się także na sfery ideologiczne, co rzecz jasna determinuje pluralizm w jej wnętrzu. Ma to oczywiście zalety – partia wolnościowa. Dodatkowo – wszyscy, jak jeden mąż, opowiadają się za niskimi podatkami, i to się chwali. Ale właśnie ten sam fakt prowadzi do paradoksów i pozbawia UPR kręgosłupa ideologicznego. Bo co z tego, że ktoś klakieruje niskim podatkom, skoro jest socjalistą pełną gębą?

Jak wiadomo, na Korwin-Mikkem partia się nie kończy. Oprócz niego – rasowego liberała i kapitalisty, w UPR jest też przedsiębiorca Popiela, walczący o niższe podatki dla siebie, radiomaryjowiec Michalkiewicz, Bukiel z OZZL (którego przedstawiciele jawnie mówią, że nie spoczną ze strajkami dopóki nie będą zarabiać 15 tys. zł), a nawet osoby z Jeronimo-Martins, znanego jako ten zły przykład kapitalistów (wyzysk w “Biedronkach”). Dziwna mieszanka, nieprawdaż?

Jednak jest w UPR-ze jeszcze kilka sprzeczności i kontrowersji. Z pobocznych: domaga się likwidacji TVP i PR i tłumaczy to lichymi argumentami. Od razu narzuca się związek z dyskryminacją tej partii przez ww. media. Druga sprawa, to otwarta krytyka demokracji i jej wyborców, i jednoczesne startowanie w demokratycznych wyborach, co jest trywialną hipokryzją. Fakt – Korwin-Mikke podkreśla, że to w interesie wyborców leży wybór jego partii do parlamentu. Być może jest to dobre w jakimś innym ustroju, ale tutaj to poseł jest sługą wyborcy, nie odwrotnie. Dlatego nikomu pan Korwin-Mikke łaski nie robi, i ma zresztą tego efekty.

Parę dni temu pisałem na Blipie, że UPR to największa partia w internecie. Można nawet powiedzieć, że w nim rządząca. Co jednak z tego, skoro przez tyle lat ani jednego człowieka z niej nie było widać w parlamencie? I nie zapowiada się inaczej, jeżeli UPR będzie dalej stosował metodę “cel uświęca środki” w walce o niższe podatki. Dlatego proponowałbym wzmocnienie kręgosłupa ideologicznego. Amen.

Olej napędowy

UWAGA! Ten wpis ma już 16 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Od dzisiaj na polskich stacjach benzynowych cena oleju napędowego przewyższa cenę litra benzyny bezołowiowej o 95 oktanach. Jednocześnie warto wspomnieć, że jest to cena oscylująca powyżej 4,50 zł (nie licząc niektórych Orlenów, gdzie cena zwykłej ropy – nie tej sygnowanej marką Verva – potrafi dojść do 4,70 zł, oraz wszelkich stacji typu Tesco lub Neste).

Szaleją z cenami niesamowicie, sprzedaż ON powoli zaczyna spadać, ale oczywiście nikomu do głowy nie przychodzi obniżenie akcyzy.

Dlaczego?

UWAGA! Ten wpis ma już 16 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Dlaczego – mimo, że od wczoraj ciągle wychodzą skandaliczne doniesienia nt. akcji ABW – nie ma medialnego pisku? Dlaczego nie ma wszechogarniających krzyków o zagrożenie demokracji? Dlaczego TVN i Polsat nie każą się tłumaczyć rządowi? Dlaczego nie ma relacji na żywo z każdego kroku przeszukanych? Dlaczego nie ma specjalnych wydań Faktów? Dlaczego nikt nawet nie śmie powiązać akcji ABW z rządem? I dlaczego każdy, kto to robi jest ignorowany lub uznawany za oszołoma?

I dlaczego to wszystko miało miejsce wraz każdym działaniem służb specjalnych za poprzedniego rządu?

Zamordyzm PiS-u

UWAGA! Ten wpis ma już 16 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Tytułowy zamordyzm podobno przeminął, a tu dowiaduję się o przeszukaniu przez ABW gospodarstwa rzecznika Macierewicza. No cóż, za poprzednich rządów wkroczenie do kogoś o 6 rano było zaraz piętnowane przez media tygodniami. Bo jakim prawem przeszukuje się podejrzanych o tej porze, i to jeszcze bez ich zgody?! Powinno się zadzwonić z rana, poinformować o godzinie przybycia i pocałować klamkę po przyjeździe.

Czego wymagam tym wpisem? Po prostu stosowania tych samych standardów przez media, co za rządów PiS-u. Ale nie – sprawa nie będzie piętnowana, bo dzisiaj rządzi PO, więc byłoby to niepoprawne politycznie. Poza tym – to przeszukanie u ludzi MACIEREWICZA! A przecież wiadomo, że nieważne, co się robi, ważne, by (tu cytat z jakiegoś forum): “d***ć PiSowi!”.

Zgodnie więc z podwójnymi standardami, sprawa do południa, może do popołudnia zniknie z mediów, zmieniona jakimś arcyważnym tematem zastępczym.