Tak, jak w tytule – po ostatnim artykule w Gazecie Wyborczej i wielu dyskusjach – chciałbym zaapelować do wszystkich: przeczytałeś kontrowersyjny artykuł w GW? Wstrzymaj się dzień, może dwa z polemiką. Dlaczego? Powody widać doskonale na przykładzie ww. artykułu i dyskusji. Kilkaset komentarzy, argumenty obydwu stron, nawet inwektywy. I co z tego? Nic, ponieważ mało rzeczy przedstawionych w artykule kwestii jest prawdziwych. Jest pięć dni po publikacji artykułu, i można wyliczyć następujące zakłamania:
- ciąża nie jest wynikiem gwałtu ani nie potwierdziła tego prokuratura,
-
14-letnia Agata ma prawo do legalnej aborcji, gdyż jej ciąża jest wynikiem gwałtu. Potwierdziła to lubelska prokuratura.
- na miejscu nie było żadnych reporterów Radia Maryja ani TV Trwam, zaś lekarze odmawiali dokonania zabiegu ze względu na moralność i niejasną sytuację opiekuńczą dziewczynki,
-
Prócz księdza pojawili się także dziennikarze albo z Radia Maryja, albo z Telewizji Trwam. A kobiety z organizacji antyaborcyjnych okupowały sekretariat. Gdybyśmy zrobili ten zabieg, moherowe berety by nas zjadły.
- dziewczynka została przywieziona do szpitala nie przez matkę z domu, lecz z pogotowia opiekuńczego,
- nie ma prawa do aborcji ze względu na to, że sama nie wyraziła jeszcze zgody, a gdyby nawet to zrobiła – potrzebna jest zgoda opiekuna prawnego, którym nie jest jej matka,
- ojcem dziecka jest rówieśnik, kolega dziewczynki, więc nie był to gwałt, a czyn zabroniony
- nikt nie “chodził za dziewczynką”, przyjęła jedynie prośbę księdza o rozmowę, rzeczywistej agitacji dokonały tutaj środowiska proaborcyjne, które szukały szpitala do wykonania zabiegu pomimo braku zgody na to dziewczynki.
- Piszę to, ponieważ chcę podkreślić, ile zamętu wprowadziła tymi kłamstwami Wyborcza, już w tytule artykułu wrzucając: “Odmówili aborcji zgwałconej 14-latce”. Dyskuję u rvn-a można spisać na straty, a my (dyskutanci) tylko niepotrzebnie marnowaliśmy czas, a nawet kłóciliśmy się.
Dlatego następnym razem, zanim zaczniemy polemikę z sensacjami z GW, odczekajmy parę dni. Po co co dyskutować o czymś, co istnieje tylko w wyobraźni autora tekstu?