Rady na trudne czasy

UWAGA! Ten wpis ma już 16 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

A czasy nie dość, że trudne, to jeszcze chore. Bo jak inaczej nazwać rady, które serwuje nam rząd jako rozwiązanie danego problemu?

W wakacje 2008, gdy gwałtownie podrożały paliwa (w tym moja kochana ropa), rząd – zamiast obniżyć akcyzę – zorganizował konferencję, na której uczono naród oszczędnej jazdy samochodem. Już w tym roku, gdy podrożał prąd, mogliśmy zobaczyć premiera Pawlaka promującego zamianę żarówek w domu na energooszczędne (i przy okazji kupił ich dużą ilość dla późniejszych celów propagandowych). Zaś ostatnio, gdy media zalewały nas informacjami o dziurze budżetowej policji, pani Pitera dała wykład o tym, że patrole samochodowe nie są tak skuteczne, jak piesze, i że potrzebujemy policjantów pilnujących ulic pieszo. Doprawdy, myślałem, że czasy Wujka Dobrej Rady już dawno minęły.

Macierewicz do komisji ws. Olewnika? Jak najbardziej

UWAGA! Ten wpis ma już 16 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Po “nocnej zmianie” poglądów w PO, przyszedł czas na powołanie komisji śledczej ws. porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Każda partia miała wybrać swojego kandydata. Jednak PO w euforii ostatnich sondaży chyba jednak nieco się zapomniała. Bo nie dość, że będzie wybierać przewodniczącego, to jeszcze wczuła się w sprawę na tyle mocno, że zaczyna dyktować PiS-owi, kto może, a kto nie, być kandydatem tej partii. Jako, iż PiS wybrał na to stanowisko Antoniego Macierewicza, PO nieoficjalnie nie zgadza się na tą kandydaturę, sugerując posła Andrzeja Derę. Pomijam już kwestię darcia ryja, jakie by się odbyło ze strony rządu, gdyby to PiS sprzeciwił się kandydaturze PO. Znowu słyszelibyśmy dyrdymały o zagrożeniu demokracji i o dyktatorskich ciągotach PiS-u. Ale nie, to przecież PO się sprzeciwia (a wiadomo, że PO to szyk, lans i PR), więc media całkiem poważnie traktują ów sprzeciw.

Co jednak mówią o samym Macierewiczu? To samo, co zwykle. Bo tak naprawdę nie mają argumentów, jak zwykle zresztą w jego sprawie. Pierwszy, powtarzany zarzut to taki, że Macierewicz nie ma certyfikatu dostępu do danych poufnych. Bo został mu odebrany. Prawda to, ale czy ktoś w takim razie może mi wskazać posła spośród kandydatów pozostałych partii, który takowy certyfikat posiada?

Kolejny “argument” to robienie przez Macierewicza “szopki”. Tyle, że jest to sprawa ciekawsza, ponieważ tej “szopki” ani nikt nie widział, ani nie słyszał, a mimo to powtarzana jest jako argument. Trochę tak, jak z rydzykowym Maybachem – niby każdy jest przekonany, że dyrektor RM go posiada, jednak sam zainteresowany nigdy go na oczy nie widział. Dlatego zawsze zastanawiam się, co palą np. tzw. “dziennikarze” Gazety Wyborczej, że za każdym razem wspominają o szopce z Macierewiczem w roli głównej. Wysłuchałem w życiu dosłownie kilkadziesiąt godzin audycji, w których gościem jest Macierewicz (i to w przeróżnych radiach, od PR, poprzez RM aż po wszelakie Zet czy RMF-y) i byłem porażony merytoryką i spokojem, z jakim wyrażał się ww.. Czytałem też dużo artykułów i oglądałem wiele relacji. Ludzie, gdzie Wy widzicie to oszołomstwo?

Jestem gorącym zwolennikiem kandydatury Antoniego Macierewicza do tej komisji. I w pełni świadomie uważam, że będzie on drugim Rokitą polskich komisji śledczych. I nie wierzę w to, aby komisja ta się upolityczniła po zapowiedziach ojca Krzysztofa Olewnika, iż będzie czuwał nad merytorycznym jej działaniem. I zapewniam, że nawet tacy PR-owi ignoranci jak PiS (chociaż może nie ostatnio) nie pozwolą sobie na wykorzystanie sprawy w celach politycznych.

Sprzeczności masa

UWAGA! Ten wpis ma już 16 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Przyznam szczerze, że zgłupiałem. A raczej głupieję od jakiegoś czasu. Bo tego, co się dzieje ostatnio w rządzie, logicznie wytłumaczyć się nie da. Oczywiście przyjmując, iż to wszystko nie jest PR-ową papką (co jest chyba naiwnym aksjomatem).

Najpierw była sprawa samobójstwa Roberta Pazika, ostatniego z żyjących zabójców Krzysztofa Olewnika. Mniej więcej do godziny 18:00 z rządu płynął jednoznaczny przekaz – żadnych nieprawidłowości nie ma, Ćwiąkalski ani nikt inny z rządu winny nie jest. Ćwiąkalski odpowiadał nawet złośliwie na apel Zbigniewa Ziobro, aby podał się do dymisji. Jednak już trzy godziny później, sprawa się odwróciła – Ćwiąkalski rozważał taką możliwość. Rano, po pierwszych publicznych sondażach, Ćwiąkalski już nie był ministrem.

Kolejna sprawa – wpadka ministra Klicha na antenie Radia Zet. Minister spytany przez Monikę Olejnik o metody “oddziaływania” na premiera, myśląc, iż nie idzie w eter, powiedział, że położył dymisję na stole Tuska. Gdy dowiedział się, że jest to emitowane, zaczął ewidentnie kręcić, zaś na końcu cynicznie odpowiedział na to pytanie: “nie potwierdzam ani nie zaprzeczam”. Co za pech, popsuł Donaldowi wizerunek tego nieugiętego, który o wszystkim sam decyduje.

Następnie – kryzys. Kryzys, którego jeszcze parę tygodni temu – według rządu – nie było. A nawet nie ma, i nie będzie. Przynajmniej w Polsce. A tu nagle klops – w niektórych resortach nagle i niespodziewanie zaczyna brakować pieniędzy. Trzeba więc odpalić nową kampanię medialną pod nazwą: “Premier bezlitośnie szuka oszczędności”. Teraz nareszcie nie można zarzucić PO, że nie walczy z kryzysem (którego przecież według nich nigdy nie było). Mało kto jednak pamięta, że duma Tuska, który od jesieni zeszłego roku ignorował prośby o rozmowę ze strony opozycji (bo przecież to taki dzielny premier, któremu PiS nie będzie dyktował, co ma robić!), doprowadziła do ogromnego zadłużenia, np. policji. Sam koszt obsługi zadłużenia to – jak podaje poseł opozycji – równowartość trzech radiowozów dziennie.

I na koniec sprawa porwanego polskiego inżyniera. Od początku słyszałem od premiera, że nie można negocjować z terrorystami, i że polskie służby nigdy takich działań w tej sprawie nie podejmą. Inżynier już pozbawiony głowy, a co słychać w mediach? No tak, ubolewanie Tuska. Ale to w końcu ludzka rzecz. Tylko dlaczego dzisiaj dowiaduję się od Chlebowskiego, że “W sprawie porwanego Polaka wykonano gigantyczną pracę”. Jak to w końcu jest? Była “gigantyczna praca” i negocjowano, czy nie?

Wszystko to w ostatnich tygodniach jest dosłowną kpiną. Kpiną z ludzi, którzy głosowali na ten rząd. Mi naprawdę byłoby wstyd. Jednak może tego właśnie oczekiwali wyborcy PO – przewagi PR-u nad faktycznym rządzeniem?

Pozostaje mi tylko zachęcić do dyskusji w komentarzach oraz do zakładania własnych sondażowni – to one właśnie rządzą w dzisiejszej Polsce.

PR swoją, a szczerość swoją drogą

UWAGA! Ten wpis ma już 16 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Czyli wpis z serii: “Nie mam więcej pytań”:

Wpadka Bogdana Klicha

Za “Dziennikiem“:

Minister nie wiedział, że już go słychać, i powiedział: “Położyłem dymisję na stole, ale pani tego nie powiem (na antenie)”. “Tak pan myślał, żeby tak zrobić?” – próbowała ratować sytuację Monika Olejnik. “Rozpoczynamy program?” – zapytał wtedy Klich. “Już się rozpoczął” – odpowiedziała dziennikarka. “Aaa, już się rozpoczął. To… dzień dobry” – powiedział minister Klich. “Czyli jakimi sposobami pan to robił (przekonywał premiera)?” – pytała Olejnik. “Różnymi. Są różne sposoby, żeby przekonywać partnerów, nawet jeżeli rozmowa jest w gronie najbliższych współpracowników i… yyy… właśnie partnerów z rządu” – odparł lekko zmieszany Bogdan Klich, ale już nie mówił o dymisji. Potem próbował jeszcze tłumaczyć.