UWAGA! Ten wpis ma już 16 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.
Przyznam szczerze, że zgłupiałem. A raczej głupieję od jakiegoś czasu. Bo tego, co się dzieje ostatnio w rządzie, logicznie wytłumaczyć się nie da. Oczywiście przyjmując, iż to wszystko nie jest PR-ową papką (co jest chyba naiwnym aksjomatem).
Najpierw była sprawa samobójstwa Roberta Pazika, ostatniego z żyjących zabójców Krzysztofa Olewnika. Mniej więcej do godziny 18:00 z rządu płynął jednoznaczny przekaz – żadnych nieprawidłowości nie ma, Ćwiąkalski ani nikt inny z rządu winny nie jest. Ćwiąkalski odpowiadał nawet złośliwie na apel Zbigniewa Ziobro, aby podał się do dymisji. Jednak już trzy godziny później, sprawa się odwróciła – Ćwiąkalski rozważał taką możliwość. Rano, po pierwszych publicznych sondażach, Ćwiąkalski już nie był ministrem.
Kolejna sprawa – wpadka ministra Klicha na antenie Radia Zet. Minister spytany przez Monikę Olejnik o metody “oddziaływania” na premiera, myśląc, iż nie idzie w eter, powiedział, że położył dymisję na stole Tuska. Gdy dowiedział się, że jest to emitowane, zaczął ewidentnie kręcić, zaś na końcu cynicznie odpowiedział na to pytanie: “nie potwierdzam ani nie zaprzeczam”. Co za pech, popsuł Donaldowi wizerunek tego nieugiętego, który o wszystkim sam decyduje.
Następnie – kryzys. Kryzys, którego jeszcze parę tygodni temu – według rządu – nie było. A nawet nie ma, i nie będzie. Przynajmniej w Polsce. A tu nagle klops – w niektórych resortach nagle i niespodziewanie zaczyna brakować pieniędzy. Trzeba więc odpalić nową kampanię medialną pod nazwą: “Premier bezlitośnie szuka oszczędności”. Teraz nareszcie nie można zarzucić PO, że nie walczy z kryzysem (którego przecież według nich nigdy nie było). Mało kto jednak pamięta, że duma Tuska, który od jesieni zeszłego roku ignorował prośby o rozmowę ze strony opozycji (bo przecież to taki dzielny premier, któremu PiS nie będzie dyktował, co ma robić!), doprowadziła do ogromnego zadłużenia, np. policji. Sam koszt obsługi zadłużenia to – jak podaje poseł opozycji – równowartość trzech radiowozów dziennie.
I na koniec sprawa porwanego polskiego inżyniera. Od początku słyszałem od premiera, że nie można negocjować z terrorystami, i że polskie służby nigdy takich działań w tej sprawie nie podejmą. Inżynier już pozbawiony głowy, a co słychać w mediach? No tak, ubolewanie Tuska. Ale to w końcu ludzka rzecz. Tylko dlaczego dzisiaj dowiaduję się od Chlebowskiego, że “W sprawie porwanego Polaka wykonano gigantyczną pracę”. Jak to w końcu jest? Była “gigantyczna praca” i negocjowano, czy nie?
Wszystko to w ostatnich tygodniach jest dosłowną kpiną. Kpiną z ludzi, którzy głosowali na ten rząd. Mi naprawdę byłoby wstyd. Jednak może tego właśnie oczekiwali wyborcy PO – przewagi PR-u nad faktycznym rządzeniem?
Pozostaje mi tylko zachęcić do dyskusji w komentarzach oraz do zakładania własnych sondażowni – to one właśnie rządzą w dzisiejszej Polsce.