Janusz Korwin-Mikke odchodzi z UPR-u

UWAGA! Ten wpis ma już 15 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Jednak po kolei. Wczoraj odbył się konwent tej partii, którego fragmenty można obejrzeć tu i tu. Konwent ten był już na pierwszy rzut oka “gorący”, a ostatecznie skończył się odejściem z partii Janusza Korwin-Mikkego i wyraźnym podziałem wewnątrz samego UPR-u.

Nie znam zbyt wielu szczegółów, ale z tego, co mogłem usłyszeć w ww. fragmentach, to nie jest dobrze. Prezes UPR – Bolesław Witczak przyznał sobie 24 tys. zł wynagrodzenia na okres 4 miesięcy kampanii wyborczej, nie informując o tym odpowiednich osób w UPR. Dodatkowo pobrał z kasy partii 16 tys. zł “na dojazdy” do okręgów wyborczych. Do tego doszło wiele innych spraw, o których mówią pozostali prelegenci.

Reakcje członków UPR są jednoznaczne – wiele osób sprzeciwia się działaniu prezesa UPR, zaś na samym konwencie był co chwilę wyśmiewany.

Z relacji jednego z przemawiających na konwencie wynika również, że JKM nie jest sam w krytyce finansowych “zagrań” prezesa Witczaka – negatywny stosunek do nich ma także Stanisław Michalkiewicz.

Nie jestem miłośnikiem UPR-u, jednak cenię wiele osób z tej partii. I trzeba przyznać, że bez takich osób, jak JKM czy Michalkiewicz, ta partia po prostu nie istnieje. Bo pomimo “blokady medialnej”, to te dwie osoby skutecznie się do mediów przebijały (swoją drogą, że rzadko) i są rozpoznawalne przez rzesze osób. Co jednak czeka UPR teraz, bez JKM i – pewnie w niedługiej przyszłości – Michalkiewicza?

Zaskakujące media

UWAGA! Ten wpis ma już 15 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

To, co dzieje się w mediach po wyjściu na jaw afery hazardowej, mocno mnie zaskoczyło. I co ciekawe – pozytywnie.

Do tej pory, cokolwiek kompromitującego dla rządu nie wyszłoby na jaw, to był to w mediach mainstreamowych temat na co najwyżej 2-3 dni, zaś jeśli był poruszany później, to tylko w ripostach do ripost na łamach gazet. Po wszelkich aferach znajdował się momentalnie temat zastępczy, który momentalnie podchwytywały media, zaś o poprzedniej sprawie mówiła już tylko opozycja na swoich konferencjach prasowych, których raczej mało kto słucha, zaś poseł Karpiniuk zbywał tego typu wydarzenia, pokazując z ironicznym uśmieszkiem palcem na wynurzających się polityków opozycji – w końcu oszołomy, ciągle rozdrapują sprawę sprzed tak dawna (tygodnia?), a przecież “my musimy zajmować się sprawami realnymi, dla dobra Polaków”.

Jednak to, co widzę od paru dni w mediach, przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Nic nie pisałem do tej pory o aferze hazardowej, bo myślałem, że przeminie ona standardowo po kilku dniach, zwłaszcza, gdy Tusk – typowo dla siebie – zdymisjonował głównych bohaterów afery i już miał mówić, że przecież nie ma problemu, bo ww. osoby są już poza rządem. No właśnie – miał mówić, ale coś nie wyszło. Media nie poszły na standardowe teksty bagatelizujące aferę, zaś ludzie nie złapali się na sondaż pospiesznie zamówiony przez TVN24 (w którym to PO jeszcze nie straciła ani punktu procentowego, ponieważ był to drugi dzień od ujawnienia afery).

Wczoraj trochę szperałem w poszukiwaniu materiałów o całej aferze, chodziło mi zwłaszcza o publicystykę. Trafiłem na masę artykułów i programów telewizyjnych. Jednym z nich był ostatni odcinek programu “Tomasz Lis na żywo”, którym byłem zszokowany. Pierwszy raz widziałem program, w którym publiczność śmiała się z kpiną z bzdur opowiadanych przez posła Karpiniuka, zaś klaskała po wypowedziach posła Brudzińskiego. Na końcu całość dopełniła sonda, w której bodajże 67% głosujących opowiedziało się za komisją śledczą ws. afery hazardowej, którą tak bardzo zbagatelizować próbował obecny w studiu poseł PO.

Tendencje w mediach są obecnie raczej przeciw rządowi. Nie powiem, żeby mnie to nie podbudowało, bo w ostatnim czasie polityka zaczęła mnie żenować tą ciągłą “wspaniałością rządu mimo wszystko” i odpornością mediów na argumenty. Ciekaw jestem, co z tego wyjdzie, bo pierwszy raz w Polsce media są aż tak mocno w opozycji do rządu PO.

I tylko media Agory wydają się być jakoś odcięte od rzeczywistości, bo od kilku dni nie słyszałem w nich o samej aferze, a zamiast tego forsują linię PO – że wszystkiemu winien Kamiński z Kaczyńskim, którzy uknuli spisek. Do tego w ich radiu jakieś żałosne żarty nt. agenta CBA (w ilości kilku na godzinę). Ale media agorzane nigdy nie słynęły z obiektywizmu, więc czy jakikolwiek myślący człowiek da się im ogłupić?

Dyskusja?

UWAGA! Ten wpis ma już 15 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Dziwna sprawa. A zaczęło się wszystko od wpisu u Aciddrinkera. Najpierw przyszła Kasia, potem ja, i jeszcze po drodze kilka innych osób. Ta pierwsza rzuciła kilka pustych hasełek o Edelmanie, nie popierając ich żadnym argumentem. Dyskusja toczyła się przez dobrych kilkanaście komentarzy, jednak nikomu z “nas – oszołomów” nie udało się wydusić żadnego kontrargumentu z jej strony. Ostatecznie skończyło się na stwierdzeniu przez wyżej wymienioną, że wszyscy myślący inaczej niż ona są płytcy, głupi, albo po prostu nie potrafią słuchać. Tak – pisała to osoba, która narzeka na osoby niezbyt spolegliwe wobec jej światopoglądu.

Całość zabawy u Aciddrinkera skończyła się fochem Kasi, pojawiły się zaś argumenty następnych osób. Jednak przed chwilą zobaczyłem na głównej wpis – nikogo innego, jak właśnie “bohaterki” wspominanej dyskusji, u niej na blogu.

Co możemy w nim wyczytać? Po przeczytaniu pierwszego akapitu wydawało mi się, że autorka przemyślała swoje zachowanie i postanowiła – wykazując się dużym dystansem do siebie – opisać własny charakter. Bo w końcu jak brzmi w jej ustach taki fragment?:

(…) o wszystkim, o każdym, natychmiast mają wyrobiony pogląd i jest on jedynie słuszny. gorzej, jeśli ktoś domaga się uzasadnienia…

Co najmniej dziwnie, bo to w końcu ona jako jedyna nie przedstawiła w dyskusji o Edelmanie żadnego argumentu. I to tak kompletnie żadnego. Zresztą, i tak pewnie byśmy go nie zrozumieli. 😉

Drugi akapit jednak nie pozostawia wątpliwości, iż mamy do czynienia z krytyką, do której najlepiej pasuje przysłowie: “przyganiał kocioł garnkowi”. Poza tym jednak, autorka wykazała się czystym chamstwem, obśmiewając Aciddrinkera (swoją drogą, że niesłusznie) niejako poza jego oczami – co widać po wymianie “komci” z niejakim (niejaką?) “esejem”. Czy dobrze sobie przypominam, że to ta sama Kasia zwracała mi kiedyś uwagę w związku z tym, iż używam argumentów personalnych?

Sielankę przerwał niestety jakiś anonim, jednak i on nie doprosił się dyskusji ani żadnego argumentu w sprawie. Po prostu – Kasia wie, że Edelman był “Kimś”, uczy o tym dzieci w szkole, ale widocznie za głupi jesteśmy, by to zrozumieć, a ona nie będzie marnowała swojego cennego czasu na takich idiotów. “Gorzej, gdy ktoś domaga się uzasadnienia…” – no właśnie, i dlatego komentarze pod wpisem u autorki zostały również zablokowane.