Dziwna sprawa. A zaczęło się wszystko od wpisu u Aciddrinkera. Najpierw przyszła Kasia, potem ja, i jeszcze po drodze kilka innych osób. Ta pierwsza rzuciła kilka pustych hasełek o Edelmanie, nie popierając ich żadnym argumentem. Dyskusja toczyła się przez dobrych kilkanaście komentarzy, jednak nikomu z „nas – oszołomów” nie udało się wydusić żadnego kontrargumentu z jej strony. Ostatecznie skończyło się na stwierdzeniu przez wyżej wymienioną, że wszyscy myślący inaczej niż ona są płytcy, głupi, albo po prostu nie potrafią słuchać. Tak – pisała to osoba, która narzeka na osoby niezbyt spolegliwe wobec jej światopoglądu.
Całość zabawy u Aciddrinkera skończyła się fochem Kasi, pojawiły się zaś argumenty następnych osób. Jednak przed chwilą zobaczyłem na głównej wpis – nikogo innego, jak właśnie „bohaterki” wspominanej dyskusji, u niej na blogu.
Co możemy w nim wyczytać? Po przeczytaniu pierwszego akapitu wydawało mi się, że autorka przemyślała swoje zachowanie i postanowiła – wykazując się dużym dystansem do siebie – opisać własny charakter. Bo w końcu jak brzmi w jej ustach taki fragment?:
(…) o wszystkim, o każdym, natychmiast mają wyrobiony pogląd i jest on jedynie słuszny. gorzej, jeśli ktoś domaga się uzasadnienia…
Co najmniej dziwnie, bo to w końcu ona jako jedyna nie przedstawiła w dyskusji o Edelmanie żadnego argumentu. I to tak kompletnie żadnego. Zresztą, i tak pewnie byśmy go nie zrozumieli. 😉
Drugi akapit jednak nie pozostawia wątpliwości, iż mamy do czynienia z krytyką, do której najlepiej pasuje przysłowie: „przyganiał kocioł garnkowi”. Poza tym jednak, autorka wykazała się czystym chamstwem, obśmiewając Aciddrinkera (swoją drogą, że niesłusznie) niejako poza jego oczami – co widać po wymianie „komci” z niejakim (niejaką?) „esejem”. Czy dobrze sobie przypominam, że to ta sama Kasia zwracała mi kiedyś uwagę w związku z tym, iż używam argumentów personalnych?
Sielankę przerwał niestety jakiś anonim, jednak i on nie doprosił się dyskusji ani żadnego argumentu w sprawie. Po prostu – Kasia wie, że Edelman był „Kimś”, uczy o tym dzieci w szkole, ale widocznie za głupi jesteśmy, by to zrozumieć, a ona nie będzie marnowała swojego cennego czasu na takich idiotów. „Gorzej, gdy ktoś domaga się uzasadnienia…” – no właśnie, i dlatego komentarze pod wpisem u autorki zostały również zablokowane.
Mnie najbardziej rozbawiło to stwierdzenie: „a ja nie wiem, z kim mam do czynienia, więc dyskusji nie podejmę.” 🙂
Spróbowałem pod tamtym wpisem napisać komentarz w stylu „me > you” i nawet nie podejrzewasz, jak łatwo się tak pisze. Aż się musiałem ograniczać i usuwać wymyślone argumenty, by pasowało do stylu „bo tak”.
Swoją drogą, Edelman jest wielki z uwagi na powstanie w getcie czy działalności w PRLu?
Chwila, chwila – brak wielkich liter na początku zdań, nieprawidłowe stosowanie znaków interpunkcyjnych itp. To od razu dyskredytuje rozmówcę. Dziwię, że chciało Ci się tej sytuacji wpis poświęcić ;]
A co do sposobu argumentacji to od razu przypomina mi się Gombrowicz.
Nie chciałbym generalizować, ale to sposób argumentacji bardzo charakterystyczny dla nauczycieli, polskiego szczególnie.
Chciałem napisać tej użytkowniczce co nieco o polskiej interpunkcji, no i o braku zawartości merytorycznej [normalka w obecnych czasach] niestety nie zdążyłem. Trafiłem tam dzisiaj, gdy komentarze były zablokowane.
Najlepiej to coś napisać i nie dać szansy na skonfrontowanie.
Przecież to nic nowego, że najlepszym argumentem sporej części „dyskutantów” jest „żałosny post, piszesz pierdoły”.
Wiele osób przyjmuje wiedzę „na wiarę” nie weryfikując jej z innych źródeł. Później nie sposób takiego człowieka przekonać, że pewne kwestie mają dwie strony, bo ich dotychczasowe podejście było po prostu wygodne i nie widzi im się marnować cennej życiowej energii na złożone kwestie. Chociażby moralne.
@Acid: Sorry, ale najpierw popracuj nad poziomem swoich tekstów, a potem wypominaj innym.
I żeby nie było zaraz szczekania – nie czepiam się twoich poglądów, tylko chaotycznego sposobu ich przekazywania. I niejako też czasem chamstwa w komenatarzach.
Ta panienka to ewidentnie pokolenie wychowane na GazWyb. Nieważne co się robi tylko kto to robi. Jeśli jest się Kimś (z nadania autorytetów GW) to nawet największe brednie jakie się wygaduje są godne uwagi i zadumy.
Postawa Kasi jest typowa dla osób, których poglądy ona podziela. Tam wszystko opiera się na stwierdzeniach „autorytetów”, z którymi się nie dyskutuje, bo ich opinie, niezależnie od tego, czy mądre są czy głupie, mają status niepodważalnych.
Niejaką. Przyznam się szczerze, że bawiłam się świetnie, czytając wszystkie komentarze… komcie na różnych blogach. Nie zamierzam bronić Kasi, nie zamierzam też jej tłumaczyć, przypuszczam, że potrafi to sama. Chciałam tylko wspomnieć, że na jej „blogasku” powiedzmy, wyśmiewany jest nie Pan A. który wszystko rozpoczął, ale sposób prowadzenia dyskusji (?) przynajmniej z mojej strony na tym stał ubaw. Co mnie rozśmieszyło najbardziej? Prywatne wycieczki, nazwisko, zawód, wytykanie różnych rzeczy, które od pierwszego tematu tak bardzo odbiegają. Zarzucacie Kasi brak dystansu? Panowie, pokażcie, że sami go macie. I dajcie spokój kobiecie, która po prostu ma inne zdanie.
@esej
No właśnie, nie było żadnej dyskusji (bo przerzucanie się nawzajem argumentami ad personam dyskusją nie są). Więc jak można wyśmiewać sposób jej prowadzenia? A skoro tekst nie dotyczy pana A. to skąd w nim twierdzenia, że ów pan nie zna historii (nieuprawnione skoro pani Kasia nie dopuściła do dyskusji o faktach) tudzież pojęć typu „neofita”?
Nota bene Acciddrinkera czytam od dłuższego czasu i niezauważyłem, żeby ostatnio przyjął jakąś nową ideologię, więc kulą w płot… już bardziej celne byłoby hasło „apologeta”.
jest tez fanklub kasi
http://echo.jogger.pl/2009/10/04/sobie-napisalam/
sam trafilem tutaj szukajac informacji o edelmanie, zastanawialem sie czy czlowiek ma jakies realne zaslugi o ktorych nie wiem i tak wlaczylem sie do dyskusji ze dostalem bana na blog kasi (nie moge tam wejsc) i pokasowala moje komentarze zostawiajac co gorsze, najbardziej wkurza mnie ze zrobila to bez zadnego uprzedzenia, ok jej blog jej sprawa, ale niech sie nie zdziwi ze jakis tam anonim sie troche wkurzyl, bo do tej pory nie zdazylo sie byc tak potraktowanym
zwlaszcz ze z tego co widze niektorzy nawet przyznaja mi racje w tym co argumentowalem do kasik, wiec nie jestem jakims egzotycznym oszolomem.
a wystarczyłoby, że napisałaby
„oj młodzi ludzie, ganicie Edelmana, który zrobił…” i wyliczylaby konkrety
czy naprawde takie podejście nie byłoby lepsze?
chyba nikt nie zgodzi się, że lepsze jest wyśmiewanie rozmówcy, pretensje, banowanie itp? i przy tym chwalenie sie, że jest się nauczycielka…
jakby jednak udalo sie uzyskac odpowiedz, to mialbym wiecej pytan:
czy każdy człowiek co przeżył getto jest autorytetem i bohaterem?
czy człowiek który przeżył getto mordując swoich braci, okradając ich, porywając dzieci dla okupu, torturujac ludzi jak najgorszy bandyda też? zwłaszcza jeśli sam o sobie mówi, że nie jest godny miana bohatera bo chciał tylko przeżyć?
czy możliwe jest, że prawdziwy bohaterzy, ratujący życie innych kosztem swojego zwykle nie przeżyli tego ciężkiego okresu, natomiast przeżyło go sporo rozmaitych szuj (którzy wtedy zajmowali się wyłączniem ratowaniem siebie każdym kosztem)?
czy w ogóle wolno o tym rozmawiać? bo któż jest godzien oceniać innych…
czy o pileckim byłoby wiadomo, gdyby ktoś nie grzebał w przeszłości, zwłaszcza różnych podejrzanych wielkich ludzi, którzy starali się jak cyrankiewicz i bartoszewski aby o pileckim ludzie sie nie dowiedziano?
czy wolno pytac co kto robil w tym piekle i jak z niego wyszedl?
czy możliwe jest aby szuje kreowaly siebie na autorytety i przypisywały sobie zaslugi martwych bohaterow?
czy jesli wykreowana na bohatera szuja, okaze sie ponad wszelka watpilosc szuja to wolna ja tknac i odebrac jej zaszcyty jakich dostapila? czy juz moze spokojnie umrzec jak bohater?
kto moze decydowac o tym czy ktos byl szuja czy nie? ludzie ktorzy w tym czasie przezyli to samo? skad wiadomo czy nie szuje? bo przeciez mlodzi niegodnie sa aby sie tym zajmowac, to kto?
czy warto zaklamywac historie w imie udanej propagandy? przeciez prawda i tak zawsze wychodzi, jak wiemy na licznych przykladach wielkich przywodcow i autorytetow ktorzy okazywali sie byc agentami obcych panstw (np. lenin)
czy lepsze klamstwo niz niewygodna na ta chwile prawda?
takieGadanie: No właśnie, wg mnie nie ma mowy o dyskusji, ale kto wie jak czuli się uczestnicy tamtej wymiany niezbyt przyzwoitych zdań. Może dla nich tak właśnie wygląda dyskusja. I dlatego mogę ją wyśmiewać. Jak już wspomniałam, nie występuję w imieniu Kasi, a tylko i wyłącznie własnym, więc na resztę pytań odpowiedzieć po prostu nie mogę.
Ja może trochę z zewnątrz się wypowiem. Nie lubię takich utarczek. Być może kobitka nie wie dokładnie jak to jest w sieci, albo nie poradziła sobie z krytyką jaką napotkały wartości szerzone w TVN-ie. Wszystko jedno. Dajcie jej spokój, nie ma co się pastwić takimi wpisami, bo to dość infantylne i sam to przerabiałem… Czas robi swoje 😉
„Nie chciałbym generalizować, ale to sposób argumentacji bardzo charakterystyczny dla nauczycieli, polskiego szczególnie.”
Z tym nie sposób się nie zgodzić. 😉
no racja, ale w tym wszystkim zginęła faktyczna dyskusja nad osobą Edelmana…
a tego tu szukałem
Piechuła ma rację. Trzeba wyluzować. K trochę się zatrzetrzewił, za dużo pisał stąd też taka „alergiczna” reakcja „tamtego” środowiska bez oglądania się kto ma rację. Taka psychologia.
Piszę po czasie ale żaden czas nie jest w stanie zmniejszyć wagi tego odkrycia – Bartini zarzuca komukolwiek chamstwo w komentarzach. O ja pierdolę… 🙂