Mija miesiąc od katastrofy w Smoleńsku. Z wielkich zapowiedzi zmian w polityce i w mediach nic nie wyszło.
Pierwsza była polityka – tego raczej się spodziewaliśmy. Osobiście jednak, jako odbiorca mediów państwowych, chyba dałem się nabrać, że reguły panujące na przykład w radiowej „Trójce” przeniosą się na inne media. No cóż, byłem głupi.
Dzisiaj, równy miesiąc po tych tragicznych wydarzeniach, z rana powitały mnie dociekania redaktorzyn Agory, którzy zastanawiają się, skąd w tle przemawiającego wczoraj Jarosława Kaczyńskiego wzięło się pianino. „Śledczy” Wyborczej klatka po klatce przeglądali przemówienie w poszukiwaniu nie tylko (bo to oczywiste) elementów kampanii wyborczej JK, ale także zbierali informacje od swoich tajnych współpracowników wiernych czytelników, skąd się wzięło pianino. O dziwo – znaleźli!
I kolejne doniesienie, tym razem po moim powrocie z uczelni – pilot felernego Tu-154 MIAŁ UPRAWNIENIA DO LĄDOWANIA W MGLE! Po takiej informacji jestem już spokojny o wszystko i dumny, że samolot z najważniejszymi ludźmi w kraju pilotuje profesjonalista z wymaganymi do tego uprawnieniami. W związku z tym, proponuję zarzucić wszelkie podejrzenia i się rozejść – śledztwo prowadzą i koordynują zawodowcy. W końcu chcieliśmy odpowiedzi na kluczowe pytania, to je mamy. Nic więcej nie powinno nas zajmować.
Jak pianina we mgle…
Z tym pianinem, już serio nie mają się czego czepiać. Czytelnicy GW są AŻ TAK głupi, że łykają takie bzdury?