I mimo moich wątpliwych zdolności prognostycznych, wszystko na to wskazuje. Z przekazów posłów Solidarnej Polski wynika, że ich „program” w zasadzie nie różni się niczym w stosunku do programu PiS-u, może poza kosmetycznymi różnicami ws. gospodarki. Oprócz działań propagandowych (lub PR-owskich, jak kto woli), „ziobryści” zaczynają koncentrować wokół siebie coraz ciekawszych ludzi.
PiS zaś jedzie po bandzie. Niestety, konsekwencja w obranym kierunku doprowadzi najprawdopodobniej do klęski tej partii już w najbliższych wyborach. PiS zamyka się zupełnie na pozostałe środowiska prawicowe. Dodatkowo – nie ma go prawie wcale w mediach. Popularność przysporzyć chciał sobie kontrowersyjnym (aczkolwiek popieranym przeze mnie) pomysłem przywrócenia w Polsce kary śmierci. Jednak efekt był przeciwny do zamierzonego – mimo, iż w Polsce wielu ludzi popiera karę śmierci, to jednak w ostatnich kilkunastu latach wytworzył się dość mocny front jej przeciwny wśród hierarchów kościoła katolickiego. Po wypowiedziach kilku biskupów wydaje się, że PiS więcej na tym stracił, niż zyskał.
A to niejedyna błędna decyzja PiS-u w ostatnich dniach. Niedawno Ludwik Dorn powiedział w Trójce, że PiS nie przedłużyło z nim umowy „stowarzyszeniowej”. Chętni do jej podpisania są jednak posłowie z koła „Solidarna Polska”, co sam zainteresowany przyjął z aprobatą.
Brak jest też wspólnego kandydata na wiceszefa parlamentu europejskiego. PiS proponuje Ryszarda Legutkę, SP – Mirosława Piotrowskiego. Tym samym Piotrowski dołączył do grona kojarzonego z Solidarną Polską, co również bardzo mnie cieszy.
Adam Hofman – jeden z ostatnich posłów, którego mi brakuje w SP – został wybrany do kierownictwa PiS-u. Nie był to w żadnym stopniu jednoznaczny wybór, a dodatkowo media piszą o „wybuczeniu” Hofmana. Mam nadzieję, że w porę zauważy, że nie jest mile widziany w „błaszczakowym” towarzystwie i jak najszybciej z PiS-u się ewakuuje.
Tymczasem, czekam na dalsze ruchy SP, bo dużo się w tej sprawie ostatnio dzieje.