Ratchet – WebSockety w PHP w praktyce

UWAGA! Ten wpis ma już 8 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

WebSockety to jeden z najciekawszych od kilku lat tematów, z którymi przyszło mi zmierzyć się w pracy. Pierwszy raz słyszałem o nich gdzieś w 2013 roku i od tego czasu zdążyły zdobyć ogromną popularność w internecie. YouTube, Stack Overflow, Facebook – tam wszędzie WebSockety wykorzystywane są już od dawna do różnych rzeczy (przesyłanie i odświeżanie komentarzy oraz głosów, komunikacja w czasie rzeczywistym, itp.). To tyle słowem wstępu – jeżeli tu trafiłeś, prawdopodobnie wszystko to wiesz i szukasz informacji, jak wykorzystać WebSockety w praktyce.

Do zeszłego roku „WebSockety” i „node.js” stanowiły w zasadzie synonimy, jeżeli chodzi o ich implementację. O uruchomieniu ich w PHP czytałem same złe rzeczy i nawet najbardziej zagorzali programiści używający tego języka odradzali. Tematu jednak nie zgłębiałem i przyglądałem się nieco z boku. Jednak gdy w pracy pojawił się temat obsługi zdarzeń z centrali telefonicznej w naszym systemie, nie było wyjścia – trzeba zacząć się nimi szybko interesować.

Kolega z sąsiedniego zespołu już jakiś czas wcześniej podejmował ten temat w oparciu właśnie od node.js. Jego opinie nie były życzliwe, zwłaszcza, że nie miał wiele czasu na stworzenie tego rozwiązania. Podobnie z czasem było u mnie. Dodatkowo zniechęcał fakt, że w zasadzie nie mamy żadnej infrastruktury pod node.js, a ostatnią rzeczą, której bym chciał, to zarządzanie tym wszystkim od strony administracyjnej. Zacząłem więc szukać czegoś o WebSocketach w PHP.

Natychmiast trafiłem na Ratchet – bibliotekę do prostej implementacji WebSocketów w aplikacjach PHP. Brzmiało świetnie zwłaszcza, że mogłem korzystać z „dobrodziejstw” całego naszego systemu. W praktyce okazało się, że jest jeszcze lepiej i łatwiej, niż mi się wydawało.

Stwórzmy więc wspólnie skręcaną z drutów aplikację z pomocą Ratchet, która będzie niczym innym, jak prostym echotestem. Dodatkowo, oprócz odpowiadania na otrzymane wiadomości, serwer będzie sam wysyłał do wszystkich wiadomość, np. co 10 sekund. Dzięki temu otrzymasz bazę do większości zastosowań – nasza aplikacja będzie zarówno odpowiadała na komunikaty z inicjatywy klientów, jak i sama w pętli wysyłała coś od siebie.

Najpierw potrzebujemy samego Ratchet. Najłatwiej zlecić pobranie go composerowi. Jeżeli nie korzystałeś jeszcze z composera, spróbuj po prostu odwiedzić stronę pobierania i przejdź do sekcji „Manual download”, skąd możesz ściągnąć najnowszą wersję composer.phar. Umieść ten plik w katalogu głównym projektu, po czym możesz przejść do pobierania Ratcheta:

php composer.phar require cboden/ratchet

Kolejnym krokiem będzie stworzenie klasy obsługującej wszystkie potrzebne zdarzenia (połączenie, rozłączenie, wystąpienie błędu) oraz zawierającej metodę, którą serwer będzie cyklicznie wywoływać. Oto jej treść:

<?php
namespace WebSocket;
use Ratchet\MessageComponentInterface;
use Ratchet\ConnectionInterface;

class Handler implements MessageComponentInterface
{
    protected $clients;

    public function __construct()
    {
        $this->clients = new \SplObjectStorage;
    }

    public function onOpen(ConnectionInterface $conn)
    {
        $this->clients->attach($conn);

        echo 'Nowe połączenie: ' . $conn->resourceId . PHP_EOL;
    }

    public function onMessage(ConnectionInterface $from, $msg)
    {
        // iteracja po dostępnych połączeniach
        foreach ($this->clients as $client) {
            if ($from !== $client) {
                // bieżące połączenie to nadawca wiadomości
                
                // odsyłamy wiadomość
                $client->send($msg);
            }
        }
    }

    public function onClose(ConnectionInterface $conn)
    {
        $this->clients->detach($conn);

        echo 'Zamknięto połączenie: ' . $conn->resourceId . PHP_EOL;
    }

    public function onError(ConnectionInterface $conn, \Exception $e)
    {
        echo 'Wystąpił błąd: ' . $e->getMessage() . PHP_EOL;

        $conn->close();
    }
    
    public function onLoop($options = array())
    {
        foreach($this->clients as $client) {
            $client->send('Cykliczna wiadomość');
    
            echo 'Wysłano komunikat cykliczny' . PHP_EOL;
        }
    }
}

Klasę umieściłem w pliku handler.php.

Metody onOpen, onClose i onError są raczej oczywiste. W onMessage występuje obsługa zdarzenia pojawiającego się w momencie otrzymania wiadomości od klienta. Iterujemy tam po prostu po tablicy dostępnych połączeń i sprawdzamy, czy trafiliśmy na połączenie zgodne z identyfikatorem zasobu nadawcy. Jeżeli tak, to korzystamy z tego zasobu do odesłania odpowiedzi tej samej treści, którą otrzymaliśmy.

Metodę onLoop wykorzystamy natomiast do wywoływania cyklicznego. Wysyła ona do wszystkich połączeń komunikat o tej samej treści.

Mając taką klasę, możemy stworzyć plik, w którym uruchomimy sam serwer. W moim wypadku jest to server.php o następującej treści:

<?php
use Ratchet\Server\IoServer;
use Ratchet\Http\HttpServer;
use Ratchet\WebSocket\WsServer;
use WebSocket\Handler;

require 'vendor/autoload.php';
require 'handler.php';

// utworzenie obiektu klasy obsługującej
$handler = new Handler();

// stworzenie instancji serwera websocketów
$server = IoServer::factory(
    new HttpServer(
        new WsServer($handler)
    ),
    8080    // port
);

// ustawienie pętli
$server->loop->addPeriodicTimer(10, function() use ($server, $handler) {
    // uruchomienie metody obrotu pętli
    $handler->onLoop(array(
        'server' => $server,
    ));
});

echo 'Serwer uruchomiony' . PHP_EOL;

// uruchomienie serwera
$server->run();

Jak widać, tworzymy najpierw instancję serwera nasłuchującego na porcie 8080, podając mu klasę z obsłużonymi zdarzeniami, a następnie dodajemy pętlę, która będzie wywoływana co 10 sekund.

Teraz wystarczy uruchomić serwer poprzez wywołanie:

php server.php

W konsoli powinniśmy dostawać informacje o przebiegu działania serwera.

Jak się połączyć z naszym serwerem? Najprościej uruchamiając konsolę w przeglądarce (w Firefoksie możemy wywołać ją kombinacją CTRL-SHIFT-K) i wklejając:

var conn = new WebSocket('ws://localhost:8080');
conn.onopen = function(e) {
    console.log("Połączono pomyślnie!");
};

conn.onmessage = function(e) {
    console.log(e.data);
};

Po chwili powinniśmy otrzymywać z serwera co 10 sekund wiadomość.

Aby wysłać wiadomość do serwera, wystarczy, że w tej samej konsoli wkleimy:

conn.send('Test');

To wszystko! Mamy już działający serwer.

Oczywiście, docelowa aplikacja musi zawierać obsługę uwierzytelniania, jednak celem tego wpisu było pokazanie prostoty stworzenia serwera WebSocketów.

Wpis był mocno inspirowany oficjalnym tutorialem Ratcheta, który rozbudowałem o cykliczne wywoływanie zdarzeń przez serwer.

Optymalizacja zapytań z GROUP BY w MySQL (i nie tylko)

UWAGA! Ten wpis ma już 8 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Przyznam, że do wczoraj sposób działania planera w przypadku zapytań agregujących (z klauzulą GROUP BY) był dla mnie nie do końca jasny.

Akurat trafiłem w mojej aplikacji na zapytanie na tyle proste, a jednocześnie wolne (operujące na dużej tabeli), że łatwo było je analizować. Szukając przyczyny i sposobów optymalizacji, trafiłem na znakomitą odpowiedź na stackoverflow. Pozwolę sobie wkleić jej sedno:

For covering index you add:
1. columns used in where clauses first, then
2. columns used in group by, then
3. columns used in order by, and then
4. columns used in select.

Ze swoim zapytaniem miałem nieco większy problem, ponieważ łączyło ono dwie tabele poprzez JOIN. Jak się okazuje, kolumny z warunków JOIN-owania należy przypisać do pierwszego punktu, co potwierdziło się w moim dzisiejszym pytaniu.

Sprawdziłem działanie tego schematu również na zapytaniach z GROUP BY na dużych tabelach w PostgreSQL i również działało (skutkowało wykonywaniem zapytania w pełni na indeksach), więc można przyjąć, że podobnie działa to dla większości popularnych DBMS.

YouTube – access forbidden, the request may not be properly authorized

UWAGA! Ten wpis ma już 8 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Jeżeli ostatnio trafiłeś na tytułowy błąd, a dokładniej:

HTTP 403: youtube.common, Access forbidden. The request may not be properly authorized.

w swojej aplikacji sprzężonej z YouTube poprzez API, to wiedz, że aplikacja działa w pełni poprawnie. Nie szukaj też przyczyny w tokenach autoryzacyjnych.

Przyczyna jest zupełnie inna – Google wprowadził w API YouTube’a zabezpieczenie przed spamem (a raczej floodem). W związku z tym w ciągu jednej doby można przesłać bez ograniczeń do 50 nagrań, potem API będzie blokowało przesyłanie większej liczby nagrań niż jedno na 15 minut. Każdy nadmiarowe będzie wyrzucało właśnie zacytowany wyżej błąd.

Zmiany zostały podobno wprowadzone 24 lutego 2017. Sam trafiłem na to ograniczenie następnego dnia. Podobnych wzmianek jest już w sieci jednak sporo, np. #1, #2, #3, #4, #5, #6, #7, #8. Trochę współczuję ludziom, którzy oparli w swoich aplikacjach magazynowanie dużej ilości multimediów na YouTube.

PostgreSQL – losowe wartości z podzapytania

UWAGA! Ten wpis ma już 8 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

W PostgreSQL, korzystając z podzapytania używającego funkcji RANDOM() tak, jak np. w MySQL, otrzymamy te same wyniki dla każdego wiersza.

Przykład:

SELECT
    t1.id,
    (SELECT name FROM table2 ORDER BY RANDOM() LIMIT 1) AS random_name
FROM table1 t1

W tym DBMS podzapytanie tego typu wykonuje się raz, więc przy każdym wierszu z tabeli table1 będzie widniała ta sama wartość random_name.

Aby to zmienić, wystarczy sztucznie skorelować podzapytanie z zapytaniem nadrzędnym, np. tak:

SELECT
    t1.id,
    (SELECT name FROM table2 WHERE t1.id = t1.id ORDER BY RANDOM() LIMIT 1) AS random_name
FROM table1 t1

Niby proste, ale jakiś czas temu straciliśmy w pracy na tym trochę czasu (zwłaszcza nie wiedząc, że problem jest związany z podzapytaniami, bo samo zapytanie było bardziej złożone).

Eclipse – ponowne wywołanie informacji kontekstowej

UWAGA! Ten wpis ma już 8 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Gdy w Eclipsie wywołujemy metodę/funkcję, pojawia się informacja kontekstowa z listą jej parametrów wraz z wyróżnieniem właśnie wpisywanego:

Gdy jednak wciśniemy escape lub utracimy focus na metodzie, informacja ta nie pojawia się ponownie, co zawsze było dla mnie problemem (trzeba było najechać na nazwę metody/funkcji, aby uzyskać informację o parametrach). Okazuje się jednak, że aby ponownie wywołać tę podpowiedź wystarczy wcisnąć CTRL+SHIFT+spacja.

Źródła: [1], [2]

Automatyczne generowanie opisu commita przy git merge

UWAGA! Ten wpis ma już 8 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Krótko, lecz treściwie: odkryłem przełącznik –log=n  przy git merge.

Będąc na feature branchu opisuję dokładnie zmiany wraz ze znacznikami zagadnienia, co potem jest przetwarzane Redmine’a. Niestety, przy wykonywaniu merge’a do mastera sugerowana jest domyślna treść, którą nadpisywałem skopiowanym opisem któregoś z ostatnich commitów w branchu.

Aż do wczoraj. Kolejny raz przeczytałem manual i doszukałem się w nim ww. przełącznika. W moim przypadku wystarczy więc wykonać merge’a poprzez:

git merge --log=n redmine-XXXXX

Dzięki temu do domyślnej treści merge’owego commita dopisywana jest lista opisów ostatnich n commitów z tego brancha.

3-way merge przy aplikowaniu patcha w git

UWAGA! Ten wpis ma już 8 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Nigdy nie rozumiałem sensu używania git apply. Kiedyś zastanawiałem się, czy ma jakieś zalety w stosunku do sprawdzonego patcha. Przejrzałem wtedy nawet pobieżnie manuala stwierdzając, że jest tam przecież tylko to, co ma sam patch. W swojej pracy używałem więc sprawdzonego i dobrze znanego patcha.

Dopiero niedawno uświadomiłem sobie, że pominąłem chyba najistotniejszy przełącznik: -3 . Jego użycie powoduje (w przypadku, gdy diff nie aplikuje się wprost) wykonanie 3-way merge’a. W wielu przypadkach samoczynnie rozwiązuje to problem z aplikowaniem diffów, których nie dałoby się zastosować przy użyciu samego patcha.

Firefox – narzędzia dla programistów zamiast Firebuga

UWAGA! Ten wpis ma już 8 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Dopiero niedawno dowiedziałem się, że popularny dodatek do Firefoksa – Firebug – jest już od jakiegoś czasu martwy. Autorzy zalecają używanie narzędzi dla programistów wbudowanych w Firefoksa.

Mając świadomość, że z czasem pojawią się problemy (a jeden wystąpił już kilka miesięcy temu, gdy chciałem podejrzeć ruch generowany przez websockety), usunąłem Firebuga i zacząłem korzystać z wbudowanych narzędzi. Jak na przesiadkę z narzędzia, którego używam co najmniej od 5 lat, proces przebiegł zaskakująco łatwo.

Wbudowane narzędzia dla programistów na pierwszy rzut oka są według mnie nieco ładniejsze od Firebuga. Inspektor oraz wyróżnianie nim elementów jest czytelniejsze. Edycja drzewa DOM jest łatwiejsza, zaś zdarzenia JS (które w Firebugu były dość mocno zakamuflowane)  są teraz oznaczone tagiem „ev” przy elemencie, pod który są podpięte.

Na uwagę zasługuje też narzędzie do badania wydajności oraz przebudowany panel „Sieć”, który wyświetla szczegóły żądań w wygodniejszy sposób. Prezentuje on też dane przesyłane przez websockety, czego brakowało Firebugowi.

Narzędzia dla programistów z Firefoksa posiadają też kilka nowych funkcji. Mnie w oczy rzucił się „Brudnopis” otwierany w osobnym oknie (a nie jako część panelu konsoli) oraz wygodny „Próbnik koloru”, automatycznie kopiujący do schowka kod koloru wskazanego piksela. Nie może tu zabraknąć też narzędzia: „Widok trybu responsywnego”, który ułatwia rozwijanie aplikacji z responsywnym layoutem.

Podsumowując – polecam. Przesiadka jest praktycznie bezbolesna, a warto choćby ze względu na wymienione wyżej nowości i usprawnienia.

 

They write the right stuff

UWAGA! Ten wpis ma już 8 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Niedawno znalazłem w sieci tytułowy artykuł: They Write the Right Stuff. W dużym skrócie opowiada o rozwoju szeroko rozumianego oprogramowania wykorzystywanego w misjach promów kosmicznych.

Przydługi wstęp opisujący automatyczny proces wznoszenia statku kosmicznego, następnie mające wywoływać wrażenie statystyki dotyczące odpowiedzialnego za to oprogramowania oraz krótki opis tła.

Właściwy początek artykułu również nieco nudny – przedstawienie kilku osób zaangażowanych w kod, którzy zapewniają o perfekcjonizmie kodu, za który są odpowiedzialni. Dla kontrastu następuje porównanie z wszechobecnym oprogramowaniem, z którym stykamy się w niemal każdej dziedzinie życia oraz stwierdzenie, że wszystko to jest tworzone szybko i niechlujnie. Nic nowego, do tego momentu prawie zrezygnowałem z dalszego czytania. Ale to właśnie odtąd zaczyna się sedno artykułu – proces tworzenia oprogramowania dla NASA.

Sprawa jest opisana bardzo dokładnie: od szczebla finansowego, po zarządzanie, projektowanie, zapewnianie jakości oraz samo programowanie.

Najwyższa warstwa to opis żywcem wyjęty z dowolnego, dużego korpo – przeładowane informacjami prezentacje dla przedstawicieli sponsorów projektu, narzekanie na ilość czasu, składanie pisemnych zapewnień. Z tego wszystkiego wyróżniają się zdecydowanie spotkania menedżerów odpowiedzialnych za oprogramowanie z uczestnikami misji, którą ono obsługuje – tak, aby poznać osobiście ludzi, którzy mogą zginąć, jeżeli soft będzie posiadał błędy. O tym, jak dużą presję musi to wywoływać najlepiej mówi fakt, że wszyscy menedżerowie wymienieni w artykule zmienili branże.

Projektowanie opisuje klasyczny model waterfall. Wszystko musi być przedyskutowane, ustalone i opisane w najdrobniejszych szczegółach. Osoby wypowiadają się z dumą o tym, że każda najmniejsza zmiana wymaga ponownego uruchomienia machiny projektowej. Trochę mnie to zdziwiło, podobnie jak chwalenie się używaniem bugtrackera.

Zapewnienie jakości odbywa się w dziale weryfikacji, odseparowanym w strukturze firmy od działu programistycznego. Wspomniana jest też praktyka weryfikacji już w trakcie pisania kodu, przez dodatkową osobę. Każdy znaleziony błąd jest zapisywany w bugtrackerze wraz z wszystkimi podstawowymi informacjami.

Dział programistyczny składa się z normalnych, „nudnych” ludzi: dorosłych programistów z rodzinami, dziećmi, posiadających zrównoważony stosunek pracy do życia prywatnego. Nie ma nadgodzin i niespodziewanego pośpiechu, zaś indywidualiści są stąd natychmiast eliminowani.

Z każdego znalezionego błędu wyciągane są wnioski, czasem aż do przesady. Wnioski nie oznaczają w tym przypadku osobistych konsekwencji – w przeciwieństwie do typowych korporacji, tutaj nie szuka się dupochronów i winnych. Winny jest zawsze proces i to proces, który dopuścił do powstania błędu musi zostać zmieniony tak, aby sam z siebie mógł tego typu sytuacje wykluczać. Brzmi strasznie skrupulatnie, ale jest to zrozumiałe – błędy w przypadku misji kosmicznych mogą kosztować ludzkie życie i miliardy dolarów, więc obarczanie winą pojedynczych osób przy takiej skali nie ma sensu.

Opisany proces wygląda naprawdę dobrze, chociaż oprogramowanie dla NASA to jednak skrajny przypadek rynku software’owego. Pieniądze nie są tu problemem, deadline’y nie są narzucane, lecz ustalane praktycznie przez samych developerów, oraz tylko jeden projekt naraz. Problemy te same, lecz warunki w porównaniu z resztą rynku (krytykowanego na początku) nieco utopijne.

Co jest najciekawsze w artykule? To, o czym dowiedziałem się mniej więcej w połowie jego czytania, gdy z ciekawości spojrzałem na datę opracowania. Miało to miejsce w 1996, 20 lat temu. Na kilka lat przed rozpoczęciem się mojej własnej przygody z komputerami i na kilkanaście przed tym, gdy zacząłem zawodowo zajmować się programowaniem i zderzać z identycznymi problemami. Niewiele się zmieniło, prawda?

Eclipse – utrata możliwości debugowania w trakcie używania Xdebug

UWAGA! Ten wpis ma już 8 lat. Pewne stwierdzenia i poglądy w nim zawarte mogą być nieaktualne.

Po poznaniu rozwiązania problem wydaje się być głupi, ale powstrzymał mnie skutecznie przez bardzo długi czas przed debugowaniem aplikacji w PHP z użyciem Xdebug.

Do sedna: jeżeli w trakcie debugowania nagle tracisz możliwość sterowania debuggerem (dezaktywują się przyciski od nawigowania po kodzie, itp.), ale sama aplikacja i sesja debuggera nadal działa (jesteś w stanie ją pomyślnie zakończyć), to prawdopodobnie Eclipse stracił focus na debugowanym przez Ciebie wątku. Stan taki pokazuje poniższy zrzut ekranu:

eclipse-xdebug-lost-focus

Co w takiej sytuacji? Wystarczy kliknąć na „Remote launch” w karcie „Debug” (u mnie jest to lewa górna część ekranu):

eclipse-xdebug-recovered-focus

Jak widać, przyciski do sterowania debuggerem są znów aktywne i można kontynuować tę sesję Xdebug.