Ostatnio w mediach prezentowane są informacje, których częstość mnie zastanawia. Wypadki autobusów – ten niedawny i dzisiejszy. I tak co jakiś czas. Zasadnicza sprawa – takich wypadków jest przecież więcej. I może nie śmiertelnych, jak to miało miejsce kilka dni temu, ale ten dzisiejszy to jakaś farsa – autobus stuknął o naczepę, a jedynym ciężej poszkodowanym jest kierowca. Ileż takich wypadków ma miejsce w Polsce, zwłaszcza teraz, w wakacje? Na pewno jest ich kilkanaście tygodniowo. I o reszcie w mediach nie słychać. Rozumiałem, gdy prowadzono w mediach kampanię na rzecz kontrolowania autobusów i kierowców przed wyjazdem, itp. Ale teraz, gdy jest to standard – jaki mają w tym cel?
Kategoria: Ogólne
Olej napędowy
Od dzisiaj na polskich stacjach benzynowych cena oleju napędowego przewyższa cenę litra benzyny bezołowiowej o 95 oktanach. Jednocześnie warto wspomnieć, że jest to cena oscylująca powyżej 4,50 zł (nie licząc niektórych Orlenów, gdzie cena zwykłej ropy – nie tej sygnowanej marką Verva – potrafi dojść do 4,70 zł, oraz wszelkich stacji typu Tesco lub Neste).
Szaleją z cenami niesamowicie, sprzedaż ON powoli zaczyna spadać, ale oczywiście nikomu do głowy nie przychodzi obniżenie akcyzy.
Cytat miesiąca ;d
Oglądałem dzisiaj (wczoraj zresztą też) pewną starą, polską komedię, i jeden cytat mnie totalnie rozwalił:
Dziecko Chińczyk i dziecko Japończyk to się niczym od siebie w ogóle nie różnią. No, tylko nazwą zasadniczo. Chińczyk – Japończyk. No, chyba tylko jak Chińczyk jest chłopiec, a Japończyk dziewczynka, to się różnią od siebie, pciom. To wtedy już tak, jak u ludzi…
Do tego jeszcze: „- Złodziej! – I pijak, bo każdy pijak to złodziej!”. Muszę powrócić do starych, polskich komedii. 🙂
Zadania maturalne z matematyki
W związku z gorączką przedmaturalną, w internecie pojawiają się rzekome przecieki maturalne. Jedne to jakieś zmyślone zadania, inne – to po prostu żarty oblepione Adsense’ami. Ja chciałem zamieścić to, co udało mi się uzbierać przed moją maturą (z roku 2007). Są to zadania głównie z poziomu rozszerzonego, chociaż kilka materiałów dotyczy też podstawowego. Dodam też, że są to wszystkie zadania maturalne z matematyki dostępne w internecie do kwietnia 2007 (przeszukiwałem kilkadziesiąt stron dla wielu zapytań Google). Dlatego w maju już mi się trochę nudziło. 😉
Rozwiązując te zadania zyskasz więcej, niż szukając przecieków maturalnych. 🙂 Jeżeli przydały Ci się te zadania, zwróć uwagę na reklamy na tej stronie. Możesz też przesłać link do tych zadań dalej.
A oto i one:
http://rapidshare.com/files/112491142/Zadania_z_matematyki-matura.zip
Nowy feed RSS
Wszystkich subskrybujących (o ile tacy są) mojego bloga przez RSS, prosiłbym o zmianę kanału w czytnikach na: http://feeds.feedburner.com/dandys. Będą w nim umieszczane posty z Joggera oraz polityczne – z http://dandys.salon24.pl.
dandys.salon24.pl
Już od jakiegoś czasu się z tym nosiłem, nawet zarejestrowałem konto w tym serwisie. Jednak dopiero dzisiejsze założenie tam bloga przez Aciddrinkera pchnęło mnie do utworzenia pierwszego wpisu. Założyłem bloga na salon24.pl pod adresem: http://dandys.salon24.pl. Na razie przenoszę tam tylko swój projekt dot. sondaży, jednak docelowo będę częściej pisał o polityce tam niż na Joggerze.
Idiotów mi nie żal
http://wiadomosci.onet.pl/1701244,11,item.html – jechał ponad 200 km/h, gdzie dopuszczalne było 50 km/h. Uderzył w betonowy słup wiaduktu. Wniosek nasuwa się wprost: słup nie powinien tam stać, najlepiej zburzyć cały wiadukt, a dla Zientarskiego trzeba zorganizować zbiórkę krwi. Biedaczyna, chociaż tak mu można pomóc.
A serio, to dokładnie tak, jak w tytule wpisu.
Echa konkursów blogowych 2007 na Joggerze
Tak, jak dzisiaj pisałem na Blipie, rośnie nam na Joggerze liczba wpisów mówiących o tym, jak to bardzo tego typu zabawy „ssą”. Byłoby OK, gdyby autorami tych wpisów nie byli Ci, którzy… jeszcze jakiś czas temu głośno anonsowali swoje zgłoszenie w takim konkursie i zachęcali do wysyłania SMS-ów.
Jednak gdy jesteśmy już po wynikach, i żaden z Joggerowych blogów nie wygrał, to takie echa frustracji są oczywiste. Teraz właśnie konkursy, na które autorzy sami się zgłaszali, są czymś okropnym, subiektywnym, komercyjnym, zaś głosujący to bezguścia. Przyznam, że śmieszne to jest w obliczu tego, co czytałem jeszcze jakiś czas temu na tych blogach w ramach konkursowej gorączki. 😉
Nie mam nic do konkursów mających na celu wyłonienie najciekawszych – według czytelników – blogów. Ale nie lubię frustratów, którzy nie umieją przegrywać. Tak samo, jak nie lubię konkursów, w których zgłaszającym musi być sam autor. Bo czyż to nie jakiś przejaw narcyzmu – zgłaszać coś swojego jako „kandydata” do najlepszego bloga? Według mnie to trochę niesmaczne.
Na pocieszenie dla niepocieszonych mogę przypomnieć istotny fakt: panowie i panie, nie ma się co martwić! Przecież to były konkursy na najlepsze blogi roku 2007 według czytelników, a oni, jak wiadomo – mało się na tym znają! Pamiętajcie, że Wasze blogi będą najlepszymi blogami roku 2007 według Was samych! I chyba to się liczy, prawda? Przecież skoro Wy jesteście tacy świetni, to Wasze „dzieła” również, prawda?
No i na koniec dotychczasowa lista narzekających (jeśli mi jakiś wpis umknął, prosiłbym o poinformowanie mnie o nim):
Kryzysu Joggera odgrzewanie
Pamiętam czas, gdy zakładałem tego bloga. Jeszcze parę miesięcy przed tym zdarzeniem, gdyby ktoś mi powiedział: „Będziesz prowadził bloga”, szczerze bym go wyśmiał. Bardzo nie lubiłem blogów i całej tej idei pisania o byle czym, taki pamiętnikowy ekshibicjonizm. Tak – bo wtedy jeszcze nie wiedziałem, że można prowadzić blogi nie tylko o tym, co się dzisiaj zjadło na kolację, ale i o rzeczach bardzo ciekawych.
Nie oszukujmy się – dzisiaj blogi są najpopularniejszą formą zaistnienia w sieci oraz główną konkurencją dla papierowych i elektronicznych gazet. Bo czy dobrze dobrany zestaw blogów w czytniku nie może wyprzeć gazet? Może, a mają one dodatkowo tę zaletę, że przeczytamy w nich o kwestiach, o których – ze względu na polityczną poprawność – w papierowych wydaniach możemy tylko pomarzyć.
Co jednak dzisiaj zostało z idei blogów? Uważam, że fascynacja nimi lekko się wypaliła. Doszło już przecież do tego, że blogi robią za pamiętniczki różowych nastolatek, pseudogazety, kontenery informacji, publikatory artykułów, poradniki, czy nawet dynamiczne strony WWW! Tak, jak ktoś już pisał – sytuacja zaczyna być podobna do tej z forami (?) internetowymi – po okresie fascynacji i zastępowaniu nimi wszystkiego, obecnie są wykorzystywane tylko tam, gdzie jest to niezbędne. Bo komu chce się stawiać forum tylko po to, aby poznać opinie na dany temat czytelników? Wystarczy przecież subdomena blog i wpis z prośbą o nie.
Jak wygląda dzisiejszy Jogger? Nie jest to już ten serwis, co kiedyś (co nie oznacza, że jest gorzej!). Mamy tu już nie tylko pasjonatów internetu i technikaliów. Są tu nadęci mistrzowie, żebrzący dziennikarze, narzekający programiści, świeżo upieczone mamy, nauczycielki, nudzący się studenci, monotonne PiSuary, lewaki, pasjonaci fotografii szukające adoracji „trzykropki” oraz ludzie mylący bloga z czatem. I wiele, wiele innych. Jednak nie byłbym sobą, gdybym nie zajął się tym pierwszym, głośnym ostatnio przypadkiem.
Tak, pamiętamy swego czasu „aferę riddlegate”, kiedy to zadufany w sobie webdesigner narzekał na kryzys polskiej blogosfery, że ona denna, że nic ciekawego, i że dobre blogi mają wyłączone komentarze. Było to niespełna dwa lata temu, kiedy ów prorok zapowiadał koniec polskiej blogosfery. Dwa lata minęło i ma się ona naprawdę dobrze. A to, że sam prorok nie ma już pomysłu na lansowanie się wśród polskich czytelników, nie oznacza wcale, że jesteśmy gorsi. Teraz wyrusza w świat i będzie lansował się tym samym, czym u nas, tyle, że w bardziej poprawnym języku – bo po angielsku. Po co pisać po polsku, skoro po angielsku może liczyć na dużo większą liczbę czytelników, nieporównywalną z tym naszym joggerowym światkiem? No właśnie – lans. Bez niego tacy ludzie, jak on, po prostu się wypalają. Gdy zwolnił z dodawaniem wpisów okazało się, że brakło pomysłów. No i po co będzie się lansował, skoro liczba subskrybentów zaczęła coraz wolniej rosnąć? Olał Was, jego sprawa, ale śmieszą mnie komentarze pod ostatnim wpisem na jego blogu. Gość bez owijania w bawełnę powiedział, że ma w dupie polskich czytelników i woli tych zagranicznych, a ludzie rozpaczają po nim jak po śmierci matki. Ech.
I nie jest prawdą, że wszyscy, którzy na podobieństwo proroka zakończyli pisanie blogów już nie wrócą – wrócą, jeśli nie po jakimś czasie, to na innej platformie. Bo i sam prorok nie odchodzi, lans to część jego życia, on po prostu zmienia język.
Dlatego Joggerowej blogosferze życzę wszystkiego najlepszego. Niech każdy pisze to, o czym lubi (mimo tych ironicznych epitetów przytoczonych przeze mnie wyżej). Ja też wrócę do komentowania polityki i czasem innych rzeczy, związanych ze studiami, informatyką czy samochodami.
[x69] Głosuj, bo ONI zrobią to za Ciebie!
Dzisiaj wyjątkowo kolejna część komiksu D4rky’ego ma premierę na moim Joggu – sam D4rky jest chwilowo zajęty i wrzuci go na właściwą stronę wieczorem.