Inaczej określić tego nie potrafię. Otóż mamy piękny przykład na to, jak w Polsce, a zwłaszcza w mediach, funkcjonuje wolność słowa. Tyle, że już nie w wydaniu Palikota, ale strony przeciwnej.
Na początku jednak przypomnijmy sobie, jak to było z Palikotem. Od niecałych dwóch lat pojawia się w mediach głównie wtedy, kiedy bieżące problemy zaczynają przerastać rząd. Pojawiają się wtedy wyzwiska, wydumane problemy oraz szopki w wykonaniu ww. pana. I tak oto słyszeliśmy już, iż urzędujący prezydent jest chamem, alkoholikiem, zaś jego brat homoseksualistą. Ostatnio nawet rozszerzył alkoholowy zarzut na wszystkich posłów PiS-u. W mediach za każdym razem podnoszono temat zastępczy, jakim jest wolność słowa. Wynurzano się na temat tego, że Palikot nie powinien stawać przed sądem, że ma prawo do wyrażania własnego zdania. Z PO co raz był wyrzucany, albo mu przebaczano. Za każdym razem to był ten “ostatni raz”. W końcu jednak premier stwierdził, że nie może tłumić tej jednoosobowej świątyni wolnego słowa, i od tamtej chwili Palikot został puszczony w samopas. Wszystko było ładnie i pięknie, sądy (niekiedy słusznie) umarzały sprawy.
Sielanka skończyła się jednak w ciągu ostatnich paru dni. Dlaczego? Otóż trafiła kosa na kamień. I to do tego stopnia, że cały rząd wraz z mediami dosłownie się zagotował. Chodzi o książkę Pawła Zyzaka, zawierającą wiele kontrowersyjnych stwierdzeń, co oczywiście jest możliwe, ponieważ autor przytoczył opinie kilku znajomych Wałęsy z czasów Solidarności. Dyskusja w mediach musiała wybuchnąć – tyle, że tym razem nikt nie mówi o wolności słowa. Dzieje się medialny cyrk. Najpierw Wałęsa zaczął szantażować zlękniony naród polski swoją emigracją, która zapewne zwiastuje rychły koniec tego kraju.
Sprawę podłapali politycy PO. I tak oto z ust Tuska i Palikota posypały się wypowiedzi, iż należy zamknąć IPN. Dlatego, że Paweł Zyzak jest pracownikiem IPN-u. Przez parę godzin ten pomysł wydawał się być sensownym, ponieważ IPN nie powinien wydawać książki opartej na subiektywnych opiniach, nie mających poparcia w dokumentach. Tyle, że wtedy sprawę sprostował prezes IPN-u – Janusz Kurtyka. Zapewnił, iż książka Zyzaka nie była finansowana przez IPN ani nie dotyczyła żadnego z jego badań. I co teraz?
Wbrew logice, politycy PO nie rezygnują z pomysłu zamknięcia IPN-u. Idą w zaparte. I dopiero teraz zaczynają się prawdziwe jaja.
Dlaczego? Chodzi o tą “medialną biegunkę”. Wałęsa wrzuca Zyzakowi od faszysów (przy okazji dowiadujemy się, że takiego “świństwa” nie zrobiliby mu nawet przyjaciele komuniści), Tusk z Palikotem zdają się nie słyszeć słów Kurtyki, i dalej śpiewają na jedną nutę. Ale chyba najbardziej rozbawił mnie program Tomasza Lisa, a konkretniej rozmowa Janusza Palikota z Arturem Zawiszą. Program ten zajmie chyba honorowe miejsce na moim koncie YouTube, bo gdyby nie widzieć twarzy posła i zmodulować jego głos, to dosłownie nikt by nie poznał, iż jest to polityk PO! Mało tego, łudząco przypomina stereotypowego posła PiS-u. Zaczyna mówić o rosyjskich powiązaniach Zawiszy, UKŁADZIE, handlarzach broni związanych z Libertasem, a także zaglądać w portfel prezesa tej partii (tak, to ten sam Palikot, który niedawno oburzał się na zaglądanie w jego portfel).
Do czego to wszystko zmierza? Bo mnie tego typu akcje w mediach zaczynają coraz bardziej przerażać. I mam nadzieję, że jest to wyraźny początek końca tego rządu, i klakierujących mu mediów. Takich absurdów nie przewidzieli nawet panowie z “Za chwilę dalszy ciąg programu”.
Ogólnie to u nas wszyscy lubią sypać na siebie wyzwiskami, a nic nie robią.
Ja osobiście jestem za a) likwidacją IPN, lub b) udostępnieniem archiwów.
IMHO IPN służy jako element walki politycznej, a jego faktyczne działanie, jest dla mnie wątpliwe.
Oczywiście masz tutaj rację, IPN nie jest winny wydania tejże książki, zwłaszcza że Kurtyka twierdzi iż autor pracuje „przy kserokopiarce”.
Zastanawia mnie jeszcze jedno – w wiadomościach puszczono fragment rozmowy z Zyzakiem, który zapierał się, że nie może mówić o książce, zastanawia mnie dlaczego.
Zlikwidują IPN.
Nie mam wątpliwości, że to zrobią. Po wczorajszym programie Tomasza Lisa w TVP straciłem wszelkie nadzieje. Jedna z nielicznych pożytecznych w tym kraju instytucji umrze, bo zbyt wielu nie chce ujawnienia prawdy, a Naród albo daje się prowad[…]