Od ładnych paru lat korzystam z Mandrivy. Wersja 2007.1 była chyba szczytem formy tej dystrybucji. Korzystałem z niej krótko mimo tego, że nie było z nią większych problemów. Cały sprzęt w moim Acerze był obsługiwany out of the box, nawet tak egzotyczne rzeczy, jak klawisze walutowe czy port IrDA. Diabeł tkwił jednak w szczegółach – Mandriva 2007.1 posiadała kilka drobnych, jednak irytujących błędów. Jednym z nich była totalna zwiecha systemu przy odłączaniu z USB niektórych urządzeń, np. drukarki. Utrudniało to mobilność – chęć przeniesienia laptopa w inne miejsce musiała zostać zabita w zarodku, gdy podłączona była drukarka. Wtedy jednak jakoś sobie z tym radziłem, do czasu, gdy wyszła wersja 2008.0, a potem – 2008.1.
Ta ostatnia na dobre zawitała na moim dysku – instalacja z 2009 roku działa do dziś i to właśnie na niej cały czas pracuję. Jednak od tej wersji następował upadek tej dystrybucji. I nie chodziło jeszcze wtedy o głupie decyzje developerów. Najbardziej widoczne było to w liczbie bugów, które przelewały się przez mandrivowe fora. Wiele z nich dotyczyło również mnie, a konkretniej – mojego sprzętu.
Permanentnie przestało działać wiele rzeczy, zaś niektóre wymagały długiego grzebania w systemie, aby osiągnąć efekt z wersji poprzedniej. Przestało działać sterowanie podświetlaniem z klawiatury, przez co musiałem napisać prosty skrypt korzystający z xbacklighta. Były problemy z WiFi, które zostały częściowo rozwiązane, jednak do tej pory mam problem z łączeniem się z lepiej zabezpieczonymi sieciami. IrDA nie działa, jednak nie poświęcałem jej wiele czasu, bo nie była mi już potrzebna tak, jak wcześniej. Z Bluetooth nie da się zrobić nic poza wyszukiwaniem urządzeń. I chyba najbardziej uciążliwa usterka – przestał działać suspend2ram, przez co byłem skazany co najwyżej na hibernację.
Co rok sprawdzałem kolejne wersje Mandrivy. Było jednak tylko gorzej – z każdą wersją działało coraz mniej. Chciałem to jednak naprawić, bo wersja 2008.1 starzała się coraz szybciej, znikały też kolejne serwery hostujące repozytoria z paczkami RPM. Ściągnąłem i zainstalowałem wersję cooker z nastawieniem na zgłaszanie bugów, które najbardziej mi przeszkadzają. Jak głupi byłem, okazało się dopiero po paru tygodniach.
Developerzy Mandrivy obrali postęp za główną ideę przy tworzeniu systemu. I o ile nie mam nic przeciwko temu, o tyle oni uparcie brnęli w rozwiązania bezsensowne. W 2009.1 nie było już KDE3.5 – został on zastąpiony wczesną wersją KDE4. W ten sposób otworzono puszkę pandory.
Każdy, kto miał do czynienia z KDE4 w jego pierwszych wersjach wie, jak fatalne było to środowisko. Niestabilność i restarty były powszechne. Jednak z jakiegoś powodu, developerzy Mandrivy umieścili to środowisko jako wiodące w 2009.1, jednocześnie pozbawiając KDE3.5 w repozytoriach kluczowych do jego działania paczek. Czarę goryczy przelało także PulseAudio i pomysł na przepisanie wszystkich aplikacji z KDE3.5. Dzięki temu otrzymaliśmy Amaroka 2, paskudnego jak noc „iTunes wannabe” bez tak kluczowych opcji, jak powtarzanie utworu, losowanie czy korektor graficzny. Mimo, że 2009.1 była dla mnie nieużywalna, dodawałem na potęgę bugi w Bugzilli Mandrivy. Bez skutku – większość błędów pozostała, niektóre po prostu zostały olane mimo, że problem nie zniknął.
Po tym wydarzeniu okopałem się w wersji, z której korzystałem – 2008.1. Zrobiłem sobie mirror repozytorium na płytach DVD na wszelki wypadek. I korzystam z niej do dzisiaj.
Jednak parę dni temu zainteresowałem się znowu najnowszą wersją Mandrivy. Rozczarowałem się – 2011 jest tak samo beznadziejna. Czytałem tez na temat zawirowań ws. tej dystrybucji i kolejnych przetasowaniach. Jeszcze pod koniec poprzedniego roku obiecywano „odrodzenie” Mandrivy i wydanie wersji 2012 w marcu. Tak, marzec minął, a oficjalne wiki dystrybucji milczy. Jestem prawie pewien, że Mandriva już umarła.
W internecie pojawiały się jednak przebąkiwania o forku Mandrivy o nazwie Mageia. Z nudów postanowiłem ściągnąć LiveCD pierwszej wersji.
Do tej pory nie mogę wyjść z zachwytu. KDE jest używalne, jest Clementine zamiast Amaroka 2. WSZYSTKO działa tak, jak w Mandrivie 2007.1, a nawet lepiej. WiFi poprosiło tylko o ścieżkę do firmware, i zaczęło sygnalizować swoją obecność diodą na obudowie, która nie świeciła od paru ładnych lat, sterowanie podświetleniem działa, IrDA się odzywa, bluetooth działa natychmiast po wtyknięciu adaptera na USB. Działa też suspend2ram. I to wszystko od razu po uruchomieniu systemu z LiveCD.
Zacząłem śledzić rozwój Magei, jako, że za miesiąc ma wyjść druga jej wersja. I jeżeli będzie tak dobra, jak poprzednia, to na pewno na długo u mnie zagości. O ile oczywiście nie wezmą przykładu ze swojego pierwowzoru. :>
Polecam Microsoft Windows 7.
pecet: 1 GB RAM-u, mission impossible. :>
Przecież 2 GB ramu to mało w dzisiejszych czasach, a co dopiero jeden.
Dzięki za info 🙂 W sumie na zaszkodzi rzucić okiem. A może się spodoba. Ja od jakiegoś czasu siedzę na Archu ale to raczej dla ludzi co lubią sobie pogrzebać w konfiguracji 😉 Jednak przy odrobinie wysiłku otrzymuje się system skrojony do własnych potrzeb.
Mogłeś od razu uderzyć w PCLinuxOS. Poza tym, RPM-y? Bleee.
Co złego jest w RPM-ach?
Od paru lat siedziałem na windowsach (a wcześniej od czasów win98 głównym systemem był linux, głównie gentoo i arch) aż zapragnąłem odmiany. Wybór padł na Fedorę. Domyślnego Gnome’a zamieniłem na KDE i się czuję na tym świetnie.
Wszystko działa out of the box. Nie wiem, może zbyt pobieżnie na to patrzę, ale wg mnie różnice między dystrybucjami zacierają się coraz bardziej. Fedora, Ubuntu, co za różnica? Ma działać. Koniec.
Kiedyś bawiło mnie dopracowywanie systemu w każdym kawałku, ale dziś na to nie mam ani czasu ani ochoty. I windows który regularnie jęczy mi że się musi zrestartować, i w którym muszę sobie szukać większości programów jest nie dla mnie 😛
W windowsie wygodne są skróty meta+strzałki oraz meta+x i meta+p
Jak to zrobić pod pingwinem?
Lólkinderlinuksiarstwo.
Już dawno umarła… ale widzę, że poprawnie już znalazłeś jej godnego następcę.
Ostatnia porządna wersja Mandrake to była 7.0.2.
Lólpseudointeligencik.
Jak zwykle gadasz od rzeczy.
Linux.pl: Mandriva przetrwała kryzys
Niezły z ciebie ignorant. Różnica jest taka, że Fedora jeszcze przez krótki czas będzie oferować coś poza GNOME, a potem (gdzieś w ok. 2014) będzie już tylko GNOME OS. I GNOME OS ze swoim Shellem będzie funkcjonować, jako że RedHat zatrudnia masę inżynierów. Natomiast Canonical brnie w na przekór wszystkim ze swoim Unity, a ich zasoby ludzkie to rodzynek w porównaniu z tym co oferuje RedHat/Fedora (GNOME OS). Z pozostałych różnic (oprócz perspektywy śmieci w ciągu 2-3 lat) można wymienić yuma i banalnego w użyciu apta.
Ok, nazywaj mnie ignorantem, nie mam czasu się wgłębiać w detale a system to dla mnie tylko narzędzie. Apt czy yum, czym one się różnią? Dla mnie – niczym.
Pomijajac już całkowicie fakt ze w 3/4 przypadków korzystam z gui, bo tak jest łatwiej.
Cenna informacja że Fedora porzuci kde. Nie trawię gnoma od bodaj wersji 2.2 sprzed 10 lat
Też się zastanawiam przed zmianą Mandrivy na Mageię i bacznie się jej przyglądam. A z Mandriwy korzystam kawałek czasu, chyba od wersji 10.1 (koniec 2004 r.), wtedy to jeszcze Mandrake był i na DistroWatch był na 1 miejscu. W Mandrivie już jakiś czas źle się działo i ludzie, którzy przy niej pracowali, nieraz kawał czasu, zebrali się do kupy i zrobili Mageię 🙂 Można rzec „umarł król, niech żyje król”.
Oby tylko nie było tak, że będę czekał do maja na finalną wersję „dwójki”, a w niej wiele rzeczy napsują. Chociaż nawet w takim wypadku warto przejść na pierwszą wersję, nie jest w końcu taka stara.
Byłem fanem Mandrivy. Nawet pokusiłem się o kupno PowerPacka. Chyba nawet coś naskrobałem w tym temacie… Tak, napisałem. Nie powiem, działał wyśmienicie na mojej Toshibie, ale jak już wspomniałeś, skoczyło się to na 2008.1. Potem już było tylko gorzej, a roczny serwis, który nabyłem, to można było sobie wsadzić głęboko. Cholerni Francuzi.
Przerzuciłem się na Minta, potem na debianowego Minta i tak już trwa, ale z chęcią zobaczę jak radzi sobie to coś co nazywają Mageia.
Wczoraj na blogu pojawił się wpis, że przesuwają premierę drugiej wersji o parę dni, bo obawiają się, że nie zdążą z poprawieniem wszystkich błędów. Dziwne, ale zaskoczyło mnie to, bo zupełnie inaczej było w przypadku Mandrivy. Tam zawsze skracali wcześniej przyjęty harmonogram. A bugi? Oj tam, oj tam, poprawi się, ważne, żeby być przed wiosennym Ubuntu/Fedorą/czymkolwiek.
Ja pierdzielę, 2012 w kalendarzu, a Wy się ciągle przepychacie z Linuksami w internetach.
(Jak sobie pomyślę, że mogę za dwadzieścia lat pstrykać się z korwinistami, to mnie ciary przechodzą)
Ja zgłoszę się z problemem laika.
Wstęp. Mam lapa HP Pavilion dv6-3290ew i5-480M 4GB z domyślnym windowsem 7. Ogólnie wielkich problemów z wydajnością nie mam, bo spędziłem kilka nocy nad optymalizacją, ale czasem nawet temu sprzętowi brakuje mocy przy pracach nad grafiką. Kiedy w poprzednie próbowałem zainstalować Fedorę, to w trakcie instalacji komputer się restartował, bez żadnego komunikatu. Podobnie było z jebuntu.
Problem: co pościągać przed instalacją? Jak sprawdzić, czy potrzebuję dodatkowych sterowników?
KP: LiveCD nie rozwiązuje Twoich problemów?
Nie odpalał się. Na razie ściągam poleconą przez Ciebie Mageię, zobaczymy jak ona sobie poradzi 🙂
Ciekawe. Ja tam sobie od czasu do czasu używam LiveCD z Fedorą Spin z LXDE albo XFCE, ale sprawdzę sobie i tę Mageię.
Poradziła sobie świetnie. Wysłała mnie na pięć dni daaaleko od sieci. Witam po pięciu nocach odzyskiwania danych :>
Kosmicznie energochłonna (moja bateria – co najmniej trzy godziny na Windows 7 – wysiada po godzinie)
Kursor myszki lata mi po całym ekranie 😀
Grzeje się jak samica w rui
Z 4 gb RAM-u widzi tylko 2,4, ale za to zużywa go ok. 300 mb.
Chyba czas na konfigurację.
Ale co, instalowałeś ją na dysku?
Tak, z dysku odpalam.